Grał mistrz Polski z wicemistrzem, dwie drużyny reprezentujące kraj w rozgrywkach europejskich, więc można się było spodziewać wysokiego poziomu. Rzeczywiście, mecz nie był nudny, obydwie drużyny bardzo się starały, ale niewiele z tego wynikało, a i zapamiętać nie będzie czego.
Legia wciąż przeżywa niecodzienny wyjazd do Alkmaar, gdzie w czwartek przegrała po niezłej grze, ale jeszcze ważniejsze było to, co działo się po meczu. Mimo, że Josue poznał holenderski areszt, w piątek wrócił do Warszawy i chociaż stracił trening, wybiegł w pierwszej jedenastce. Grał jednak bardzo przeciętnie i w przerwie już na boisko nie wrócił.
Raków w spotkaniu ze Sturmem Graz bardzo rozczarował, nie miał nic do powiedzenia i może mówić o szczęściu, że przegrał tylko jedną bramką.
Czytaj więcej
Drużyna z Częstochowy przegrała w Sosnowcu 0:1 ze Sturmem Graz, z którym miała walczyć o trzecie miejsce w grupie.
Ale w Warszawie to częstochowianie prezentowali się nieco lepiej. Pierwsi strzelili bramkę (Władysław Koczerhin, 26. minuta), nie wpadli w panikę, kiedy w doliczonym czasie pierwszej połowy Paweł Wszołek wyrównał. Mieli też trochę szczęścia, bo zwycięski dla nich gol padł po samobójczym strzale Rafała Augustyniaka (73. min.).