AZ Alkmaar - Legia Warszawa 1:0. Gra lepsza niż wynik

W drugim meczu fazy grupowej Ligi Konferencji Legia przegrała w Alkmaar 0:1.

Publikacja: 05.10.2023 23:21

Zawodnicy AZ Alkmaar Vangelis Pavlidis (L) i Yukinari Sugawara (2L) oraz Josue (2P) z Legii Warszawa

Zawodnicy AZ Alkmaar Vangelis Pavlidis (L) i Yukinari Sugawara (2L) oraz Josue (2P) z Legii Warszawa podczas meczu grupy E piłkarskiej Ligi Konferencji

Foto: PAP/Piotr Nowak

Grała zupełnie inaczej niż niedawno w Warszawie z Aston Villą. Niby równie odważnie, ale przeciwnik robił to samo. Widać było, że obydwu drużynom bardziej zależy na zdobyciu bramki niż murowaniu swojej, dzięki czemu mecz miło się oglądało.

Przyjemna jest refleksja, że Legia wykazała swoją wyższość nad zespołem z Premier League, a teraz nie ustępowała wiele wiceliderowi ligi holenderskiej. Tyle, że w grze warszawian zabrakło tym razem pomysłu w jaki sposób pokonać holenderską obronę. Nawet akcje Pawła Wszołka, będącego w bardzo dobrej formie, nie były tym razem ani częste, ani skuteczne.

Czytaj więcej

Liga Europy. Druga porażka Rakowa. Mistrz Polski wciąż się uczy

W poprzedniej rundzie AZ prowadził ze Zrinjskim już 3:0, a ostatecznie przegrał 3:4. W lidze pokonał ostatnio 4:0 Fortunę Sittard. Siedem goli w dwóch meczach musi robić wrażenie. Ale z Legią nie poszło tak łatwo.

Warszawianie grali w obronie być może nawet lepiej niż w ostatnich meczach, kiedy niemal zawsze tracili bramki. Raz straty odrabiali, ale z Jagiellonią w ostatni weekend już nie. Teraz też się nie udało. Jedyny błąd w ustawieniu obrony pozwolił Vangelisowi Pavlidisowi zdobyć bramkę.

Była 52. minuta, sporo czasu i szczęście, bo od 65. minuty legioniści grali w przewadze po czerwonej kartce dla Mayckela Lahdo. Trener Kosta Runjaić przeprowadził po tej sytuacji trzy zmiany, wprowadzając na boisko dwóch napastników i ofensywnego pomocnika.

Być może było ich zbyt dużo, bo nie bardzo mogli znaleźć ze sobą wspólny język. Wcześniej Tomas Pekhart nie miał ani jednej sytuacji, bo nie otrzymał ani jednego dobrego podania. Potem napastnicy nie grali zespołowo, a Ernest Muci tym razem nie przeprowadził ani jednej akcji indywidualnej.

Josue był obecny przy każdej akcji, niestety, większość jego podań była na tyle przewidywalna, że Holendrzy bez trudu mogli stopować akcje Legii. Niezależnie od tego, że grała dobrze, to jednak nie oddała ani jednego celnego i groźnego strzału. A bez tego meczów się nie wygrywa.

Sytuacja w naszej grupie jest niezwykle ciekawa, ponieważ w drugim meczu Aston Villa pokonała HSK Zrinjskiego 1:0. Wszystkie cztery drużyny mają po tyle samo punktów, a do tego remisowy bilans bramek zdobytych i straconych. Następny mecz Legia rozegra 26 października, ze Zrinjskim w Mostarze.

Grała zupełnie inaczej niż niedawno w Warszawie z Aston Villą. Niby równie odważnie, ale przeciwnik robił to samo. Widać było, że obydwu drużynom bardziej zależy na zdobyciu bramki niż murowaniu swojej, dzięki czemu mecz miło się oglądało.

Przyjemna jest refleksja, że Legia wykazała swoją wyższość nad zespołem z Premier League, a teraz nie ustępowała wiele wiceliderowi ligi holenderskiej. Tyle, że w grze warszawian zabrakło tym razem pomysłu w jaki sposób pokonać holenderską obronę. Nawet akcje Pawła Wszołka, będącego w bardzo dobrej formie, nie były tym razem ani częste, ani skuteczne.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Myśleli, że sprowadzili byłego piłkarza Barcelony. Przyjechał jego bliźniak, który grał w Polsce?
Piłka nożna
Pożegnanie Kyliana Mbappe z Paryżem. Były gwizdy i cisza
Piłka nożna
Bayer Leverkusen śrubuje niesamowity rekord. Czy zakończy sezon bez porażki?
Piłka nożna
Mistrza Anglii poznamy dopiero w ostatniej kolejce. Arsenalowi pomóc może Tottenham
Piłka nożna
Lech - Legia, szczyt komedii w Ekstraklasie. Za kuriozalnymi scenami trudno było nadążyć