Stefan Szczepłek: Mołdawia - Polska. Ukarana pycha

Porażka 2:3 w Kiszyniowie przejdzie do historii reprezentacji jako przykład niezwykłego braku odpowiedzialności piłkarzy, którzy przegrali wygrany mecz.

Aktualizacja: 21.06.2023 11:23 Publikacja: 20.06.2023 23:15

Zawodnik reprezentacji Mołdawii Virgiliu Postolachi po wygranym meczu eliminacyjnym mistrzostw Europ

Zawodnik reprezentacji Mołdawii Virgiliu Postolachi po wygranym meczu eliminacyjnym mistrzostw Europy z Polską w Kiszyniowie

Foto: PAP/Piotr Nowak

Czytaj więcej

Mołdawia-Polska: Dlaczego reprezentacji Polski nie da się lubić

Fernando Santos przestrzegał przed Mołdawianami, którym wcześniej udało się odebrać na tym samym boisku punkt Czechom. Ale my jechaliśmy jak wielcy panowie. W tygodniu wygraliśmy z Niemcami, więc co nam jakaś Mołdawia.

Kilku dziennikarzy - wysłanników do Kiszyniowa drwiąco opisywało niski standard tamtejszego stadionu, dziury w ścianach, konferencję trenerów w sali gimnastycznej. Ci, którzy byli tam dziesięć lat temu mówili, że nic się nie zmieniło. Trudno się dziwić, Mołdawia to najbiedniejszy kraj Europy.

Czytaj więcej

Blamaż w Kiszyniowie. Polska przegrała z Mołdawią

A Polska? Potęga. Gospodarze w to uwierzyli i my też. Tak bardzo, że do przerwy udało im się dwa razy przekroczyć linię środkową boiska. My graliśmy sobie lekko, łatwo i przyjemnie, bo nikt nam nie przeszkadzał. Jedna bramka, druga, tylko patrzeć jak wpadnie trzecia. Obrońcy hasali po całym boisku, bo nie musieli pilnować napastników.

Coś się jednak w przerwie wydarzyło w szatni gospodarzy, bo na drugą połowę wybiegli już bez żadnych obaw i należytego szacunku, jakiego Polacy chyba wciąż oczekiwali. Kiedy Mołdawianie już nie dawali nam miejsca do swobodnego rozgrywania piłki, skończyły się zachwyty jacy to my jesteśmy dobrzy.

A oni po prostu walczyli. Nie robili na boisku niczego wyjątkowego. Wyprzedzali Polaków, więc zmuszali do prostych błędów, na jakie w ogóle nie byliśmy przygotowani. Kiedy piłkę prawie w środku boiska stracił Piotr Zieliński był jeszcze czas i miejsce żeby przeszkodzić Ionowi Nicolaescu. Nikt tego nie zrobił, więc straciliśmy pierwszą bramkę.

Czytaj więcej

Wygrana z Polską to największy sukces w historii reprezentacji Mołdawii? Sprawdziliśmy, z kim wygrywała

Przy drugiej Tomasz Kędziora podał na nogę przeciwnika, ale i ten błąd był do naprawienia. Znowu się nie udało. Przy trzecim golu niepotrzebnie wychodził z bramki Wojciech Szczęsny, a obrońcy nie wiedzieli kogo mają pilnować.

Rzadko używam słowa „wstyd”, ale tym razem pasuje on do polskich piłkarzy wyjątkowo. Tak się zawodowcy nie zachowują. Będzie im się pamiętało ten występ.

Problem sprowadza się do dwóch spraw. Po trzech meczach eliminacyjnych do mistrzostw Europy Polska ma trzy punkty, zajmuje w tabeli czwarte miejsce i znacznie zmniejszyła szanse awansu na finały, co wydawało się pewne.

Ale jest chyba jeszcze coś gorszego. Po meczu z Niemcami wydawało się, że wreszcie z nowym trenerem sprawy idą we właściwym kierunku. Ten optymizm zburzyło 45 minut drugiej połowy. Skoro można powiedzieć o czymś w rodzaju zbiorowego votum nieufności wobec wszystkich reprezentantów Polski, to kogo wystawić w następnym meczu?

Fernando Santos przestrzegał przed Mołdawianami, którym wcześniej udało się odebrać na tym samym boisku punkt Czechom. Ale my jechaliśmy jak wielcy panowie. W tygodniu wygraliśmy z Niemcami, więc co nam jakaś Mołdawia.

Kilku dziennikarzy - wysłanników do Kiszyniowa drwiąco opisywało niski standard tamtejszego stadionu, dziury w ścianach, konferencję trenerów w sali gimnastycznej. Ci, którzy byli tam dziesięć lat temu mówili, że nic się nie zmieniło. Trudno się dziwić, Mołdawia to najbiedniejszy kraj Europy.

Pozostało 85% artykułu
Piłka nożna
Mecz bez historii, Robert Lewandowski bez gola. Barcelona bliżej wicemistrzostwa
Piłka nożna
Kolejny sezon Ligi Mistrzów. Piraci wzięli kurs na Europę
Piłka nożna
Czy będzie grupowy coming-out w zawodowej piłce nożnej?
Piłka nożna
Czy Manchester United i Chelsea zagrają w europejskich pucharach?
Piłka nożna
Kto poprowadzi największe kluby w przyszłym sezonie? Ruszyła karuzela nazwisk