Mołdawia-Polska: Dlaczego reprezentacji Polski nie da się lubić

Polacy mogą awansować na Euro 2024, ale w Kiszyniowie zmarnowali szansę na odwilż po mundialu. Nasza reprezentacja to drużyna bez stylu – na boisku i poza nim.

Aktualizacja: 04.09.2023 14:34 Publikacja: 21.06.2023 10:49

Mołdawia-Polska 3:2. Porażka to jedna z najboleśniejszych klęsk w historii kadry

Mołdawia-Polska 3:2. Porażka to jedna z najboleśniejszych klęsk w historii kadry

Foto: PAP/Piotr Nowak

Mecz z Mołdawią (2:3) pokazał, że reprezentację wciąż tworzą głównie chłopcy w krótkich spodenkach, którzy potrafią pokłócić się o wirtualne pieniądze od premiera, drżą, kiedy sytuacja na boisku wymyka się spod kontroli, a później brakuje im odwagi, żeby stanąć przed kamerami. Taką drużynę trudno polubić.

Selekcjoner Fernando Santos po meczu z Niemcami (1:0) mówił, że zaczyna coraz lepiej rozumieć swoich zawodników, ale po spotkaniu z Kiszyniowie ma prawo zmienić zdanie. Dziś chyba już wie, że przed nim długa droga, najpierw musi bowiem dotrzeć do głowy polskiego piłkarza.

Mołdawia - Polska. Chcieli wygrać na stojąco

Pierwsza połowa w Kiszyniowie wyglądała dobrze, wręcz modelowo. Nasi kadrowicze sumiennie budowali ataki, wybijali gospodarzom futbol z głowy, strzelili dwa gole, a mogli więcej. Odkorkowali rywala nastawionego niemal wyłącznie na cierpienie w obronie, co podczas takich spotkań – granych w upale, pod koniec sezonu, kiedy wynik inny niż zwycięstwo będzie blamażem – bywa najtrudniejsze.

Czytaj więcej

Blamaż w Kiszyniowie. Polska przegrała z Mołdawią

Mecz był właściwie wygrany, tak na pewno pomyśleli polscy piłkarze. Mołdawia to 171. zespół rankingu FIFA, nigdy nasza reprezentacja nie przegrała z równie słabym przeciwnikiem. Jan Bednarek po ostatnim gwizdku jako jeden z nielicznych kadrowiczów pokazał szacunek wobec kibiców, stanął przed kamerą i przyznał się do pychy: – Myśleliśmy, że to się wygra na stojąco.

– Czuję wstyd, chyba nie wyszliśmy na drugą połowę – mówił Arkadiusz Milik. – Zawaliłem. To ja obudziłem zespół z Mołdawii. Biorę porażkę na siebie – kajał się Piotr Zieliński, przepraszając za stratę przy pierwszym golu. – Zatraciliśmy się w tym, jak mamy grać. Nie było spokoju, koncentracji – dodawał Robert Lewandowski, który usłyszał od jednego z kibiców: „Zmień trenera”.

Wystarczył jeden błąd i stracona bramka, żeby Polakom zaczęły drżeć kolana. Daliśmy się zepchnąć na liny, podobnie jak po dwóch nokdaunach na początku spotkania z Czechami w Pradze (1:3). Wystarczą najwyraźniej niewielkie trudności, jeden nieoczekiwany zwrot akcji, żeby bezpowrotnie wytrącić polskiego piłkarza ze strefy komfortu.

Mołdawia - Polska. Drużyna bez kapitana

Rozmowy o taktyce i stylu nie mają znaczenia, kiedy drużynie brakuje charakteru i nie umie grać pod presją. Postawa większości kadrowiczów w reprezentacyjnej koszulce rodzi podejrzenia, że występując na co dzień w czołowych, zachodnich ligach, muszą nieustannie zmagać się z syndromem oszusta, skoro mecze w drużynie narodowej tak brutalnie ich demaskują.

Santos to fachowiec, który po kadencji Czesława Michniewicza miał wnieść do reprezentacji europejski sznyt i powagę, ale na razie jego drużyna staje się memem. Trudno czuć przed nią respekt, a jeszcze trudniej - lubić

Lewandowski w kilku wywiadach podkreślał niedawno, że ten zespół potrzebuje nowych liderów. To trzeźwa ocena sytuacji, skoro sam takim liderem jedynie bywa i to wyłącznie na boisku. Kapitan po spotkaniu w Kiszyniowie nie stanął przed kamerami, z dziennikarzami porozmawiał dopiero kilkadziesiąt minut później w strefie wywiadów.

Podobnie było przed meczem w Pradze. Kiedy Łukasz Skorupski opowiedział „Przeglądowi Sportowemu” o tym, jak kadrowicze podczas mundialu kłócili się o wirtualne premie od Mateusza Morawieckiego, Lewandowski nie dotarł na konferencję prasową otwierającą zgrupowanie, choć zawsze na niej bywał – za stołem usiadł debiutant Ben Lederman. Kapitan głos zabrał kilka dni później.

Piłkarze opowiadali, że po meczu z Mołdawią w szatni panowała cisza. To kolejny dowód, że tej drużynie brakuje ognia nie tylko na boisku. Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak sportowo nie dorastają już dziś do poziomu reprezentacji Polski, ale braki piłkarskie zawsze nadrabiali zaangażowaniem i wolą walki. Pod względem mentalnym nikt ich jak dotąd w drużynie narodowej nie zastąpił.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: Mołdawia - Polska. Ukarana pycha

– To nie jest kwestia umiejętności. Bardziej my przegraliśmy to spotkanie niż rywale zwyciężyli – przekonywał już po meczu Santos i trudno odmówić mu racji. Powtórzył także to, co powiedział jeszcze w Pradze: „Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem”. Portugalczyk na pracy selekcjonera zjadł zęby, ale polscy piłkarze ponownie znaleźli sposób, żeby go zaskoczyć.

Mołdawia - Polska. Czy ta drużyna ma kręgosłup

Podstawowy skład na mecz z Niemcami i Mołdawią różnił się nieznacznie, trener wymienił tylko trzech zawodników. Santos postawił na taki sam zestaw środkowych obrońców, do wahadłowych z pierwszego spotkania wrócił po przerwie drugiego. To sygnał, jak widzi kręgosłup reprezentacji, ale po czterech meczach i ośmiu treningach wciąż nie ma drużyny.

Droga do Euro 2024 pozostaje otwarta, bo na turnieju w Niemczech zagra pół kontynentu, awans wywalczą dwie drużyny z każdej grupy. Ta perspektywa sprawiła, że jeszcze niedawno widzieliśmy w tych eliminacjach niemal spacer, szansę na przebudowę reprezentacji. Dziś sukces jest dalej niż ktokolwiek mógł się jeszcze niedawno spodziewać, ale Polacy wciąż mają wszystko w swoich rękach.

El. Euro 2024
Grupa E

1. Czechy 3 7 6:1
2. Albania 3 6 5:2
3. Mołdawia 4 5 4:5
4. Polska 3 3 4:6
5. Wyspy Owcze 3 1 2:7

Mecze rozegrane: Czechy – Polska 3:1, Mołdawia – Wyspy Owcze 1:1,, Polska – Albania 1:0, Mołdawia – Czechy 0:0, Wyspy Owcze – Czechy 0:3, Albania – Mołdawia 2:0, Mołdawia – Polska 3:2, Wyspy Owcze – Albania 1:3

Mecze do rozegrania: 7.09 Polska – Wyspy Owcze, Czechy – Albania; 10.09 Wyspy Owcze – Mołdawia, Albania – Polska; 12.10 Wyspy Owcze – Polska, Albania – Czechy; 15.10 Czechy – Wyspy Owcze,, Polska – Mołdawia; 17.11 Polska – Czechy, Mołdawia – Albania; 20.11 Czechy – Mołdawia, Albania – Wyspy Owcze

Santos to fachowiec, który po kadencji Czesława Michniewicza miał wnieść do reprezentacji europejski sznyt i powagę, ale na razie jego drużyna jest memem. Trudno czuć przed nią respekt, a jeszcze trudniej darzyć sympatią. Szansa na rehabilitację za trzy miesiące. Gramy z Wyspami Owczymi, więc znów usłyszymy zapewne o koncentracji, szacunku dla rywala i ułożonym zespole, którego nie wolno zlekceważyć.

Mecz z Mołdawią (2:3) pokazał, że reprezentację wciąż tworzą głównie chłopcy w krótkich spodenkach, którzy potrafią pokłócić się o wirtualne pieniądze od premiera, drżą, kiedy sytuacja na boisku wymyka się spod kontroli, a później brakuje im odwagi, żeby stanąć przed kamerami. Taką drużynę trudno polubić.

Selekcjoner Fernando Santos po meczu z Niemcami (1:0) mówił, że zaczyna coraz lepiej rozumieć swoich zawodników, ale po spotkaniu z Kiszyniowie ma prawo zmienić zdanie. Dziś chyba już wie, że przed nim długa droga, najpierw musi bowiem dotrzeć do głowy polskiego piłkarza.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Mołdawia - Polska. Ukarana pycha
Piłka nożna
Wygrana z Polską to największy sukces w historii reprezentacji Mołdawii? Sprawdziliśmy, z kim wygrywała
Piłka nożna
Blamaż w Kiszyniowie. Polska przegrała z Mołdawią
PIŁKA NOŻNA
Komu przeszkadza Robert Lewandowski w Barcelonie?
Piłka nożna
Myśleli, że sprowadzili byłego piłkarza Barcelony. Przyjechał jego bliźniak, który grał w Polsce?