To będzie ceremonia na miarę pandemicznych czasów. Bez przedstawicieli 55 europejskich federacji, z selekcjonerami i prezesami związków oczekującymi na wyniki przed komputerami i telewizorami.
W Zurychu poprowadzi ją Jaime Yarza z FIFA, a pomagać mu będą dwie byłe gwiazdy futbolu: Włoch Daniele De Rossi, mistrz świata z 2006 roku, i Holender Rafael van der Vaart, finalista mundialu 2010. To im przypadnie najważniejsza rola tego wieczoru – wyciąganie kulek z nazwami drużyn.
Powstanie pięć grup po pięć zespołów i tyle samo po sześć ekip. Do mniejszych trafią automatycznie finaliści Ligi Narodów, czyli Włosi, Hiszpanie, Francuzi i Belgowie, których w trakcie eliminacji (w październiku przyszłego roku) czeka jeszcze walka o to nowe trofeum.
Ekspresowe tempo
Gra o awans w ciągu jednego roku kalendarzowego była już testowana podczas kwalifikacji Euro 2020. Ale w tak ekspresowym tempie jeszcze nie rywalizowano. Przełożenie mistrzostw Europy na przyszły rok sprawiło, że odpadł tradycyjny czerwcowy termin, a mecze trzeba było upchnąć w czterech miesiącach. Drużyny, które znajdą się w grupach sześciozespołowych, rozegrają więc po trzy spotkania w marcu i we wrześniu oraz po dwa w październiku i listopadzie.
Bezpośredni awans uzyskają tylko zwycięzcy grup, wiceliderzy dostaną szansę w dwustopniowych barażach (półfinały i finał) podzielonych na trzy ścieżki. Zaplanowano je na marzec 2022 roku. O trzy przepustki powalczy 12 ekip – dziesięć z eliminacji plus dwie najlepsze z Ligi Narodów, które skończyły kwalifikacje poza czołową dwójką.