Podopieczni Marka Papszuna mają po trzydziestu meczach jedenaście punktów więcej niż Legia i byli od drużyny z Warszawy lepsi w dwumeczu. To oznacza, że choć zespół spod Jasnej Góry nie jest jeszcze mistrzem Polski, to od sukcesu dzieli go niewielki krok. Wystarczy, że w następnej kolejce co najmniej zremisuje na wyjeździe z Koroną Kielce albo Legia nie wygra w Szczecinie z Pogonią.
Warszawiacy na ostatniej prostej sezonu wpadli w dołek, bo po zwycięstwie nad Rakowem w trzech kolejnych meczach zdobyli dwa punkty. To były piłki na przełamanie, jak w tenisie, ale Legia uderzała po autach. Szans na tytuł podopieczni Kosty Runjaicia już właściwie nie mają, zostało im wicemistrzostwo. Kolejny krok zrobili derbami Mazowsza. Wygraną dali im Josue, który wykorzystał rzut karny po faulu na Tomasie Pekharcie, oraz Ernest Muci.
Czytaj więcej
- To nie ma sensu - mówi o spotkaniu Polska - Niemcy selekcjoner Fernando Santos, choć Cezary Kul...
Kłopoty ma Wisła. Nafciarze zimą stracili Davo, Antona Krywociuka i Damiana Rasaka, co odbiło się na wynikach - żaden zespół w lidze wiosną nie punktuje gorzej. Podopieczni Pavola Stano wciąż zajmują miejsce w środku tabeli, ale to stabilizacja pozorna, bo ich przewaga nad strefą spadkową wynosi pięć punktów, a drużyny, które są za ich plecami, mecze 30. kolejki mają jeszcze przed sobą.
Niezbyt dobra zmiana
Jedną nogą w pierwszej lidze jest już Lechia. Władze klubu kilka tygodni temu zmieniły trenera, ale David Badia w pięciu meczach zdobył punkt. Gdańszczanie grali z Rakowem przyzwoicie, aż błąd obrońców i bramkarza Michała Buchalika wykorzystał przed przerwą Fabian Piasecki. Przyszli mistrzowie Polski rywali posłali na parkiet w ostatnim kwadransie meczu - do siatki trafiali Władysław Koczerhin, Giannis Papanikolau oraz Vladislavs Gutkovskis.