Od ponad dekady w Niemczech powtarza się ten sam scenariusz. Kiedy wydaje się, że Borussia może rzucić wyzwanie hegemonowi z Monachium, przychodzi Der Klassiker i bolesne zderzenie z rzeczywistością.
Nie inaczej było tym razem. Co z tego, że Borussia wygrała dziewięć z dziesięciu poprzednich spotkań, skoro w najważniejszym momencie sezonu znów rozczarowała. Bayernu nie potrafi pokonać od blisko pięciu lat. W sobotę była równorzędnym przeciwnikiem jedynie przez 12 minut. Potem błąd popełnił Gregor Kobel, który wyszedł z bramki, by wybić piłkę zagraną przez Dayota Upamecano, ale w nią nie trafił i tylko odprowadził ją wzrokiem, jak wpadała do siatki.
Ta pomyłka jednego z najlepszych bramkarzy Bundesligi, którym interesuje się m.in. Manchester United, tak podłamała zawodników z Dortmundu, że już dziesięć minut później przegrywali 0:3 po golach Thomasa Muellera. Nie minęło pół godziny i było po meczu. Bayern kontynuował zabawę, a zdobyte przez Borussię bramki w drugiej połowie zniekształcają obraz tego, co zobaczyliśmy w Monachium. Bezsilność gości biła po oczach.
Czytaj więcej
Drużyna z Monachium nie dała szans rywalowi z Dortmundu, wygrała 4:2, wróciła na pozycję lidera i otworzyła sobie drogę do obrony do mistrzostwa.
– Wciąż jest miejsce na poprawę, za często traciliśmy piłkę – podsumował swój debiut na bawarskiej ławce Tuchel. Powrotu do Niemiec, gdzie wyrobił sobie nazwisko, trenując Borussię, nie planował. Według „Kickera” latem mógł zostać zatrudniony przez Tottenham, ale z decyzjami chciał się wstrzymać do zakończenia sezonu. Propozycją z Bawarii i tempem, w jakim potoczyły się rozmowy, był zaskoczony.