Patrik Schick, bo o nim mowa, już od dłuższego czasu zmagał się z urazem pachwiny. Najlepszy - do spółki z Cristiano Ronaldo - strzelec mistrzostw Europy 2020 dopiero niedawno wrócił do gry w Bayerze Leverkusen. Mimo problemów zdrowotnych otrzymał powołanie, choć selekcjoner brał pod uwagę, że może nie pomóc reprezentacji.
- Spodziewaliśmy się, że tak się może stać. Mamy jednak w drużynie napastników, którzy są w formie i którym ufamy - zapowiada trener Jaroslav Silhavy.
Dla Czechów to duża strata, bo zdrowy Schick gwarantuje gole w niemal każdym meczu. Ale Silhavy wciąż ma do wyboru kilku młodych i wyróżniających się zawodników ofensywnych.
Jednym z nich jest kolega Schicka z Leverkusen - Adam Hlozek. Uważany za największy czeski talent 20-letni napastnik zagrał w reprezentacji już 19 meczów, na razie zdobył tylko jedną bramkę.
W ataku może wystąpić także duet ze Sparty Praga - Jan Kuchta i Tomas Cvancara. W klubie świetnie się uzupełniają, w tym sezonie czeskiej Fortuna Ligi strzelili już łącznie 21 goli. Ten drugi wciąż czeka na występ w seniorskiej reprezentacji. Debiut ma już za sobą czwarty z powołanych napastników - Mojmir Chytil z Sigmy Ołomuniec, który przywitał się w listopadzie z kadrą trzema bramkami. Rywal nie był wymagający (Wyspy Owcze), ale Chytil przeszedł do historii jako pierwszy piłkarz po rozpadzie Czechosłowacji, który skompletował w debiucie hat tricka.