– Dzień dobry – przywitał się po polsku Santos i przeprosił dziennikarzy, że będzie mówił po portugalsku. Nie cytował Jana Pawła II jak jego poprzednik i rodak Paulo Sousa. Stwierdził natomiast, że Polska to wielki kraj o bogatej historii i kulturze, a polski futbol naznaczył jego pokolenie.
Podczas pierwszej konferencji na PGE Narodowym Santos zrobił pozytywne wrażenie. Dał się poznać jako miły i rozważny człowiek, który ma pomysł na nasz zespół. Choć prezes PZPN Cezary Kulesza przekręcił jego imię w trakcie prezentacji („Felipe”), przekonywał, że dokonał wyboru najlepszego z możliwych.
– Zależało nam na tym, by trener miał doświadczenie, charyzmę i sukcesy w CV. Zadeklarował, że chce uczestniczyć w udoskonalaniu programu szkolenia młodzieży. To nie będzie rewolucja, lecz pewne modyfikacje. Będzie jeździł na mecze, rozmawiał z trenerami kadr juniorskich. Wierzę, że wniesie dużo dobrego do całej naszej piłki – opowiadał prezes Kulesza. Potem wręczył nowemu selekcjonerowi koszulkę reprezentacji z jego imieniem i nazwiskiem.
Przeprowadzka do Warszawy
– Od dzisiaj jestem Polakiem, jednym z was. Będziemy ciężko pracować, by dać wam wiele radości. Wierzę, że wspólnie osiągniemy cel – podkreślił Santos. Ma jeszcze trochę spraw do załatwienia w ojczyźnie, ale od lutego będzie już w Polsce. Przeprowadzi się wraz z rodziną do Warszawy. – Chcę poznać ludzi i wasz sposób myślenia. Proszę się przyzwyczaić do tego, że będziecie mnie tu widzieć często – mówił z uśmiechem.
Czytaj więcej
Pierwsze wrażenie jest dobre. Po dwóch selekcjonerach, którzy zawiedli nasze oczekiwania Fernando Santos wydaje się wreszcie pierwszym prawdziwym trenerem od dwóch lat, jakiego zatrudnił PZPN.