Setki osób zgromadzonych przed sądem w Warrington zaczęło spontanicznie śpiewać hymn Liverpoolu „You'll Never Walk Alone". 11 dni po 27. rocznicy tragedii na stadionie Hillsborough zatriumfowała sprawiedliwość, a powtarzane przez lata kłamstwa zostały oficjalnie zanegowane.
Trwający dwa lata proces – najdłuższy w legislacyjnej historii Anglii – zakończył się jednoznacznym wyrokiem. Za nieumyślne spowodowanie śmierci 96 fanów Liverpoolu winę ponoszą policja oraz służby medyczne. Kibice przez lata obwiniani za tę katastrofę zostali oczyszczeni z zarzutów.
Do katastrofy doszło 15 kwietnia 1989 roku. Półfinałowy mecz Pucharu Anglii między Liverpoolem a Nottingham Forest rozgrywany był na neutralnym stadionie Hillsborough w Sheffield. Sektory nr 3 i 4 były wypełnione kibicami The Reds długo przed meczem. Pod stadionem zebrało się jeszcze ponad 2 tysiące kibiców, spychanych przez nacierające tłumy wprost na zamkniętą bramę.
Dowodzący po raz pierwszy akcją zabezpieczenia tak ważnego meczu David Duckenfield podjął decyzję, by bramę otworzyć. Tłum zaczął napierać, a ludzie zgromadzeni na trybunach nie mieli gdzie uciekać, gdyż przed nimi znajdował się wysoki na kilka metrów płot. Kibice byli taranowani i miażdżeni, desperacko próbowali przeskoczyć płot, a gdy im się to udawało, byli pałowani przez policję, która odczytała ich zachowanie jako próbę wtargnięcia na boisko. Zginęło 96 osób, a ponad 700 zostało rannych.
Policja od początku nie chciała wziąć winy na siebie, w czym skutecznie wspierał ją rząd Margaret Thatcher.