Selekcjoner Polaków Czesław Michniewicz żartował, że jego wymarzeni przeciwnicy to Anglia, Szwecja, Grecja i Słowacja. Wyjście z takiej grupy byłoby wyzwaniem. Nie będziemy musieli się sprawdzać na tle tak silnych rywali, bo trafiliśmy do jednej z najsłabszych grup i brak awansu byłby ogromnym wstydem.
Fortuna Polsce ostatnio sprzyja. Podczas eliminacji do poprzedniego Euro mierzyliśmy się z Austrią, Macedonią Północną, Słowenią, Izraelem i Łotwą. Teraz zadanie wydaje się jeszcze łatwiejsze.
Mogło być gorzej
To efekt rozstawienia, ale też szczęścia. Wystarczy spojrzeć na grupy B i C. Również losowani z pierwszego koszyka Holendrzy, z którymi rywalizowaliśmy w Lidze Narodów, wpadli na Francję, Irlandię i Grecję, a Włosi zagrają z Anglią, Ukrainą oraz Macedonią Północną, która stanęła im na drodze do mundialu. My – na ich tle – trafiliśmy na grupę śmiechu.
My potęg z drugiego koszyka uniknęliśmy i znaleźliśmy się w stawce pięciozespołowej, więc zostaną nam dwa wolne terminy na mecze towarzyskie – to gatunek spotkań wymierający – z rywalami bardziej wymagającymi niż San Marino, Andora czy Liechtenstein. Poza tym nie czekają nas dalekie, egzotyczne podróże.