Przekwitłe tulipany

Holandia, z którą zagramy w czwartek na Stadionie Narodowym, wydała na świat wielu wybitnych trenerów, ale ostatnio sukcesy odnoszą inni.

Publikacja: 21.09.2022 03:00

Louis van Gaal reprezentację Holandii prowadzi już po raz trzeci

Louis van Gaal reprezentację Holandii prowadzi już po raz trzeci

Foto: ROBIN VAN LONKHUIJSEN/ANP/AFP

Holenderska myśl szkoleniowa zapisała złotą kartę w historii futbolu, ale ostatnim trenerem z kraju tulipanów, który poprowadził drużynę do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, był Frank Rijkaard. Od czasu, gdy zdobył trofeum z Barceloną, minęło 16 lat.

Rijkaard był wcześniej selekcjonerem Holendrów, ale – podobnie jak wielu jego poprzedników i następców – nie dorównał osiągnięciami mistrzowi Rinusowi Michelsowi. Twórca futbolu totalnego – mentor dla wielu pokoleń trenerów, w tym dla Johana Cruyffa – 14 lat po awansie do finału mundialu wygrał Euro 1988. To było jego trzecie podejście do kierowania reprezentacją, ale nie ostatnie.

Michels po krótkiej przerwie na pracę w Leverkusen dał się namówić szefom holenderskiego związku jeszcze raz. Odszedł po przegranym półfinale Euro 1992 z Danią. Światowa Federacja Piłkarska (FIFA) przyznała mu w 1999 r. tytuł trenera stulecia, a „France Football” uznał go za największego szkoleniowca w historii futbolu.

Wróci Koeman

Holendrzy mają sentyment do swoich trenerskich guru. Ostatnim obcokrajowcem, który poprowadził ich reprezentację, był Ernst Happel. Słynny Austriak zdobył z Oranje wicemistrzostwo świata (1978). Później najważniejszą posadę obejmowali już tylko ludzie z holenderskim paszportem. Niektórzy, tak jak Michels, po kilka razy.

Takimi dyżurnymi ratownikami bywali zwykle Guus Hiddink i Dick Advocaat. Kiedyś dawali twarz sukcesom, ale w ostatnim czasie nawet oni nie potrafili zaradzić kryzysowi kadry. Teraz odcinają kupony od sławy.

Advocaat nie zdołał awansować z Irakiem na mundial, a Hiddink po nieudanej przygodzie na Wyspach Curacao ogłosił, że przechodzi na emeryturę.

Obaj są już po siedemdziesiątce. Z futbolem kilka razy żegnał się też nieco młodszy od nich Louis van Gaal. Po ubiegłorocznym Euro (porażka w 1/8 finału z Czechami) dał się przekonać do powrotu i zastąpił Franka de Boera.

To jego trzecia kadencja. Pierwsza zakończyła się katastrofą, bo Holendrzy nie zakwalifikowali się na mundial w Korei i Japonii (2002). Druga była odkupieniem win, gdy reprezentacja sięgnęła w Brazylii (2014) po brąz. Trzecia na razie też jest udana. Oranje wracają na mistrzostwa świata, a w Lidze Narodów prowadzą w grupie i mają szanse na występ w turnieju finałowym. Już bez van Gaala, który w kwietniu poinformował, że zmaga się z rakiem prostaty i po katarskim mundialu odejdzie, by zadbać o zdrowie.

Selekcjoner początkowo starał się utrzymać w tajemnicy, że jest poważnie chory. – Na zgrupowaniach musiałem wymykać się nocą do szpitala. Nie chciałem mówić o tym zawodnikom, bo mogłoby to wpłynąć na ich grę – tłumaczył.

Dobra postawa zespołu i kolejne zwycięstwa były dla niego najlepszą terapią, ale w końcu doszedł do wniosku, że dłużej tak się nie da. Piłkarze nie przeżyją jednak szoku, bo w styczniu van Gaala zastąpi Ronald Koeman, który w 2020 r. porzucił kadrę dla Barcelony.

Były gwiazdor katalońskiej drużyny nie został drugim Cruyffem, nie zbudował sobie na Camp Nou trenerskiego pomnika i po roku został zwolniony. Dołączył do długiej listy holenderskich szkoleniowców, którzy poza ojczyzną odbijają się od ściany.

Bert van Marwijk dał Holandii wicemistrzostwo świata (RPA 2010), ale potem zanotował słaby epizod w Hamburgu i obrał egzotyczny, lecz dobrze płatny kierunek. Prowadził reprezentacje Arabii Saudyjskiej, Australii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Frank de Boer wywalczył z Ajaksem Amsterdam cztery tytuły mistrzowskie z rzędu, ale za granicą nie poradził sobie ani w Interze Mediolan, ani w Crystal Palace. Phillip Cocu, który był asystentem van Marwijka w holenderskiej kadrze, a później z powodzeniem trenował PSV Eindhoven (trzy mistrzostwa), nie udźwignął nawet pracy w występującym na zapleczu angielskiej Premier League Derby County i od 2020 r. jest bezrobotny.

Anglia zweryfikowała też doświadczonego van Gaala, który przez dwa sezony w Manchesterze United do swojej bogatej listy trofeów dopisał tylko Puchar Anglii. Może dlatego, gdy Erik ten Hag przyjął propozycję z Old Trafford, skomentował to w swoim stylu: – Powinien iść do klubu piłkarskiego, a nie komercyjnego.

52-letni ten Hag to przedstawiciel młodszego pokolenia, kolejny z wyznawców futbolu cruyffiańskiego, opartego na posiadaniu piłki, atakowaniu i bronieniu całą drużyną.

Wielu widzi w nim przyszłego selekcjonera Holendrów, ale on podjął się na razie zadania chyba jeszcze trudniejszego i już wie, że posprzątanie bałaganu, jaki zastał w Manchesterze, może potrwać.

Małe przewagi

Zanim nadejdzie ponowny czas Koemana, wszyscy patrzą, co drużynie może dać jeszcze van Gaal. Dla spragnionej sukcesów Holandii Liga Narodów jest ważna, ale to także element przygotowań do mundialu, dlatego van Gaal zaplanował specjalne treningi. Zaprosił dwóch dodatkowych bramkarzy, bo – jak sam mówi – szuka „pogromcy rzutów karnych”. Zajęcia prowadzić ma były trener siatkówki.

– Od zawsze staram się znaleźć małe przewagi. Już wiele razy okazywało się, że w dużych turniejach miały one znaczenie – podkreśla van Gaal i dodaje, że jeśli FIFA nie wyrazi sprzeciwu, zabierze do Kataru czterech bramkarzy.

Podczas mundialu w Brazylii, w końcówce dogrywki ćwierćfinałowego meczu z Kostaryką, van Gaal zdjął z boiska Jaspera Cillessena, a Tim Krul obronił dwie jedenastki. Trener wie, że przydać się może każdy. Na mecze z Polską (w czwartek w Warszawie) i Belgią (w niedzielę w Amsterdamie) powołał m.in. Remko Pasveera, który w wieku 38 lat stał się pierwszym bramkarzem Ajaksu i ma szansę na debiut w kadrze.

Bramka to prawdopodobnie najsłabsze ogniwo naszych najbliższych rywali. W obronie Holendrzy mają Virgila van Dijka czy Matthijsa de Ligta, w pomocy jest nowy kolega Roberta Lewandowskiego z Barcelony Frenkie de Jong, a w ataku – Memphis Depay, któremu Lewandowski zabrał koszulkę z numerem 9.

Są też inni zdolni gracze, których wypuszczają akademie. Oni rosną – w przeciwieństwie do holenderskiej myśli szkoleniowej, która ostatnio nieco przekwitła.

Kadra Holandii na mecze Ligi Narodów z Polską i Belgią

Bramkarze: Jasper Cillessen (NEC Nijmegen), Mark Flekken (Freiburg), Andries Noppert (Heerenveen), Remko Pasveer (Ajax Amsterdam).

Obrońcy: Nathan Ake (Manchester City), Daley Blind, Devyne Rensch, Jurrien Timber (wszyscy Ajax Amsterdam), Matthijs de Ligt (Bayern Monachium), Stefan de Vrij, Denzel Dumfries (obaj Inter Mediolan), Tyrell Malacia (Manchester United), Bruno Martins Indi (AZ Alkmaar), Virgil van Dijk (Liverpool).

Pomocnicy: Steven Berghuis, Davy Klaassen, Kenneth Taylor (wszyscy Ajax Amsterdam), Frenkie de Jong (Barcelona), Marten de Roon, Teun Koopmeiners (obaj Atalanta Bergamo).

Napastnicy: Steven Bergwijn (Ajax Amsterdam), Memphis Depay (Barcelona), Cody Gakpo (PSV Eindhoven), Vincent Janssen (Royal Antwerpia), Wout Weghorst (Besiktas Stambuł).

Holenderska myśl szkoleniowa zapisała złotą kartę w historii futbolu, ale ostatnim trenerem z kraju tulipanów, który poprowadził drużynę do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, był Frank Rijkaard. Od czasu, gdy zdobył trofeum z Barceloną, minęło 16 lat.

Rijkaard był wcześniej selekcjonerem Holendrów, ale – podobnie jak wielu jego poprzedników i następców – nie dorównał osiągnięciami mistrzowi Rinusowi Michelsowi. Twórca futbolu totalnego – mentor dla wielu pokoleń trenerów, w tym dla Johana Cruyffa – 14 lat po awansie do finału mundialu wygrał Euro 1988. To było jego trzecie podejście do kierowania reprezentacją, ale nie ostatnie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór