W piłce trawiastej się to nie zdarzyło, lecz po tym, jak preeliminacje w futsalowej Lidze Mistrzów, organizowanej również przez Europejską Federację Piłkarską (UEFA), przeszedł Piast Gliwice, mistrzowie Polski w kolejnym etapie trafili na przedstawiciela Białorusi. W październiku Piast uda się do Kosowa, gdzie mierzyć się ma w miniturnieju z gospodarzami z FC Liqeni Prisztina, duńskim JB Futsal Gentofte oraz z białoruską Stalicą Mińsk. UEFA, w przeciwieństwie do innych federacji, np. siatkarskiej, Białorusinom pozwala grać, w praktyce zrównując z nimi nie Rosjan, a Ukraińców - kluby i reprezentacje mogą w Europie występować, byle nie u siebie.
Zatem grać czy nie grać przeciwko drużynie z kraju Łukaszenki? Rafał Franz, dyrektor sportowy Piasta, o tym, że to jego klub ustanowi precedens w kwestii gry z Białorusinami, dowiedział się od „Rz”. Przyznał, że temat jest trudny, i poprosił o czas na odpowiedź na zadane przez nas pytania. Ostatecznie uchylił się od odpowiedzi, powołując się na „konsultacje z zarządem klubu”. – Proszę takie pytania skierować do UEFA, PZPN lub Ministerstwa Sportu. Możemy rozmawiać, ale o kwestiach sportowych – stwierdził.
Czytaj więcej
Futsaliści Piasta Gliwice na kolejkę przed końcem rozgrywek Statscore Futsal Ekstraklasy zapewnili sobie mistrzostwo Polski.
Zapytaliśmy więc także w PZPN. – UEFA nie wykluczyła białoruskich klubów ze swoich rozgrywek, a jedynie nakazała im rozgrywanie meczów na neutralnym terenie. Wedle aktualnie obowiązujących przepisów klub, który zbojkotowałby mecz z rywalem z Białorusi, ryzykowałby walkower, wykluczenie z rozgrywek, a nawet dłuższe zawieszenie – przekazuje w rozmowie z „Rz” rzecznik związku Jakub Kwiatkowski.
UEFA pozwoliła grać nie tylko klubom białoruskim, ale i reprezentacjom. Czy w takim razie, gdyby w rozgrywkach prowadzonych pod egidą europejskiej federacji polska kadra trafiła na białoruską, PZPN nie miałby nic przeciwko temu?