W czwartek przylot do Turynu i badania, w piątek podpisanie kontraktu, w sobotę pierwszy krótki występ w nowej drużynie – to był pracowity weekend dla naszego napastnika.
Milik wszedł na ostatni kwadrans meczu z Romą, tuż po stracie gola. Zastąpił 19-letniego pomocnika Fabio Mirettiego. „Pokazał kolegom, że przyszedł, by pomóc tam, gdzie będzie to potrzebne” – podsumowała jego debiut „Gazzetta dello Sport”, doceniając fakt, że nie ograniczał się do ofensywy, a w jednej sytuacji wybił piłkę z linii bramkowej, ratując wracającego po kontuzji Wojciecha Szczęsnego.
Czytaj więcej
Piłkarze Liverpoolu odnieśli najwyższe zwycięstwo w historii Premier League, pokonując AFC Bourne...
W końcówce na boisku było trzech polskich kadrowiczów, bo w Romie przez całą drugą połowę grał Nicola Zalewski.
Milik dopiął swego, bo już nieraz łączony był z Juve. I choć życie w Marsylii ma swoje uroki, Polak tęsknił za Italią. – Brakowało mi Włoch. Cieszę się, że znów tu jestem – przyznał.