Niemal dokładnie rok po przegranym po rzutach karnych finale męskiego Euro na tym samym stadionie Anglia doczekała się wielkiego triumfu swojej piłki.
To był trzeci finał Angielek. To, co nie udało się w 1984 i 2009 roku, zrobiły w niedzielę. A zwycięstwo smakowało wyjątkowo również dlatego, że 13 lat temu przegrały właśnie z Niemkami - i to aż 2:6.
Czytaj więcej
Kobiecy futbol jest jedną z najprężniej rozwijających się dyscyplin sportowych świata, a trwające właśnie w Anglii mistrzostwa Europy tylko to potwierdzają. Piłkarki przeszły długą drogę przez mękę i upokorzenia, zanim zaczęły być traktowane poważnie.
Pierwszy wybuch radości na Wembley nastąpił w 62. minucie, gdy wprowadzona chwilę wcześniej na boisko Ella Toone otrzymała długie podanie od Keiry Walsh i przelobowała wychodzącą z bramki Merle Frohms. Drugi - w dogrywce, kiedy w zamieszaniu w polu karnym piłkę z bliska do siatki wepchnęła inna z zawodniczek, które zaczęły mecz na ławce - Chloe Kelly.
Sarina Wiegman miała nosa do zmian. Holenderka została pierwszą trenerką, która poprowadziła dwie reprezentacje do mistrzostwa Europy. W 2017 roku zdobyła złoto ze swoimi rodaczkami.