Po 1:1 w Szczecinie można było mieć nadzieję, że Pogoń powalczy o awans i będą jeszcze emocje. Nic z tych rzeczy. Nie da się myśleć o dobrym wyniku, gdy popełnia się tyle błędów. Nie można zrzucić wszystkiego na sędziów, którzy - pozbawieni VAR - podejmowali kontrowersyjne decyzje (m.in. spalony przy golu na 3:0).
Gospodarze wyszli na prowadzenie po rzucie karnym, którego nie dało się zobaczyć w telewizji przez awarię zasilania na stadionie Broendby. Poprzedził go błąd Dante Stipicy w rozegraniu piłki. Przy drugim trafieniu nie popisał się Luis Mata, zagrał wprost pod nogi Simona Hedlunda i było 2:0.