Liga Narodów: Potrzebowali wstrząsu

Belgowie, z którymi Polacy zagrają dwukrotnie w ciągu tygodnia w Lidze Narodów, chcą pokazać, że porażka 1:4 z Holandią była tylko wypadkiem przy pracy.

Publikacja: 06.06.2022 20:29

Kevin De Bruyne do Ligi Narodów podchodzi lekceważąco i nie wiadomo, czy zagra z Polakami

Kevin De Bruyne do Ligi Narodów podchodzi lekceważąco i nie wiadomo, czy zagra z Polakami

Foto: Kenzo TRIBOUILLARD/AFP

Selekcjoner Czesław Michniewicz poleciał w piątek do Brukseli na mecz naszych najbliższych rywali i zobaczył reprezentację Belgii, jakiej pewnie się nie spodziewał – zaskakująco nieskuteczną i podatną na zranienie.

Jej lider Kevin De Bruyne mówił co prawda, że Liga Narodów to „nieistotne rozgrywki”, w dodatku w tym roku ze względu na jesienno-zimowy mundial w Katarze zaplanowane w niefortunnym terminie, gdy większość gwiazd myśli o wakacjach po wyczerpującym sezonie. Ale wysoka porażka w prestiżowym dla Belgów spotkaniu z Holendrami i tak jest trudna do wytłumaczenia. Tym bardziej że trener Roberto Martinez posłał na boisko mocną jedenastkę.

Brakowało co prawda bramkarza Realu Madryt Thibaut Courtois (bohater finału Ligi Mistrzów w Paryżu dostał wolne, by wyleczyć uraz), ale w obronie grali Toby Alderweireld i Jan Vertonghen, w pomocy Axel Witsel i Thomas Meunier, a ofensywną trójkę tworzyli De Bruyne, Romelu Lukaku i Eden Hazard. Jedynego gola strzelił w samej końcówce zmiennik Michy Batshuayi.

Skład nie różnił się więc znacznie od tego, który przed rokiem dał Belgii ćwierćfinał Euro, a cztery lata temu sięgnął po brąz na mundialu.

Jedynka już nie ciąży

Ten medal wywalczony na boiskach w Rosji to nadal największy sukces grupy piłkarzy nazywanych „złotym pokoleniem”. Wychowani w świetnych akademiach i rozchwytywani przez silne europejskie kluby Belgowie mieli rozdawać karty i zdobywać trofea, ale gdy przychodziło do ważnych turniejów, to zwykle granicą nie do przejścia okazywał się dla nich ćwierćfinał.

Może ciążyła im też ta jedynka w rankingu FIFA. Od marca presja jest nieco mniejsza, bo na pozycję lidera wróciła Brazylia. Nie zmienia to faktu, że Belgowie wciąż postrzegani są jako zespół o dużych umiejętnościach, a mundial w Katarze będzie dla nich ostatnią okazją, by podbić świat w obecnym składzie.

Już dawno przestali być ekipą młodych, zdolnych. Dziś to dojrzali mężczyźni. Większość z nich zbliża się do trzydziestki lub już ją przekroczyła. Na Euro byli jedną z najstarszych drużyn.

– To bardzo doświadczona grupa. Pracujemy ze sobą od sześciu lat, znamy się doskonale. Ale to ważne, że możemy spędzić ze sobą dwa tygodnie i po raz pierwszy podczas jednego zgrupowania rozegrać aż cztery mecze – przyznaje trener Martinez.

Wpuścić świeżą krew

Porażka z Holandią dała mu do myślenia. Hazardowi brakuje meczowego rytmu, bo w ostatnich latach częściej się leczył, niż grał, a Lukaku po powrocie do Chelsea nie przypomina zawodnika, który błyszczał w Interze Mediolan.

Jakby mało było kłopotów, najlepszy strzelec Belgii doznał urazu kostki i już po pół godzinie gry musiał zejść z murawy. Zdaniem Martineza to był kluczowy moment spotkania z Holandią.

– Wynik wygląda fatalnie, ale potrzebowaliśmy takiego wstrząsu. Teraz wiemy, nad czym musimy popracować, przygotowując się do mundialu – przekonuje Hiszpan. Dość powiedzieć, że była to pierwsza porażka Belgów na własnym stadionie, odkąd został selekcjonerem, czyli od września 2016 roku. W tym czasie przegrali tylko osiem meczów.

Martinez dostrzega potrzebę dopuszczania świeżej krwi do kadry. Bohaterowie też muszą kiedyś odpocząć, dlatego wśród powołanych są dwie nowe twarze. To reprezentanci młodzieżówki Amadou Onana i Lois Openda.

Pierwszy jest środkowym pomocnikiem Lille i zagrał już 45 minut z Holandią, drugi to napastnik Vitesse Arnhem i czeka na debiut. Może otrzyma szansę w meczach z Polską.

Martinezowi od ubiegłego roku pomaga znów Francuz Thierry Henry. Do sztabu szkoleniowego po zakończeniu kariery dołączył również jego były podopieczny, obrońca Thomas Vermaelen. A defensywa nie jest akurat ostatnio najmocniejszym punktem Belgii.

Miłe wspomnienia

– Mecz z Holandią im się nie ułożył, ale nie przywiązuję wagi do wyniku. Patrzyłem na ich sposób gry. Z łatwością dochodzili do sytuacji, nie potrafili jednak zamienić ich na bramki – zauważa Michniewicz. – Mają wiele indywidualności. De Bruyne mówił, że siedzi w nich sportowa złość, że z nami muszą zagrać lepiej. Nie wiem, czy wyjdzie w podstawowym składzie, ale nastawiamy się, że tak będzie.

Polacy zarówno w środę w Brukseli, jak i w przyszły wtorek w Warszawie mają zagrać na galowo. Ze złotym belgijskim pokoleniem nie mieli jeszcze okazji się zmierzyć.

Od ostatniego spotkania Polski z Belgią mija 15 lat. W eliminacjach Euro 2008 odnieśliśmy dwa zwycięstwa – w Brukseli po golu Radosława Matusiaka, a w Chorzowie po dwóch bramkach Ebiego Smolarka. Bilans też mamy korzystny (siedem wygranych, sześć remisów, sześć porażek) i oby po czerwcowych meczach było podobnie.

Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy
Piłka nożna
Francuzi wciąż bronią się przed muzułmańskimi symbolami w sporcie
Piłka nożna
Liga Mistrzów bez dogrywek? UEFA ma nowy pomysł
Piłka nożna
Lekko, łatwo i przyjemnie. Barcelona w półfinale Pucharu Króla, Robert Lewandowski odpoczywał