Przygotowania miały przebiegać w spokojnej atmosferze. Tymczasem szał z powodu występu naszych piłkarzy na Euro nie mija, a wręcz się nasila, więc kadrowicze nie znaleźli spokojnej przystani w podwarszawskim hotelu. A przede wszystkim w trakcie zgrupowania wypadł ostatni dzień okna transferowego.
Adam Nawałka pozwolił trzem zawodnikom opuścić na chwilę obóz, by mogli podpisać kontrakty z nowymi klubami. Igor Lewczuk z Legii Warszawa jest już piłkarzem francuskiego Bordeaux (za 900 tysięcy euro), Paweł Wszołek został wypożyczony do drugoligowego klubu angielskiego Queens Park Rangers, natomiast w środę pięć minut przed północą i zamknięciem okna transferowego nie doszła do skutku przeprowadzka Kamila Grosickiego do Burnley (Premier League).
Skrzydłowy reprezentacji od Euro był zdecydowany na zmianę klubu i mówił o tym głośno. W ostatni weekend nie znalazł się w kadrze Rennes, co było sygnałem, że szykowany jest transfer. Na zgrupowanie przyjechał nie tylko z lekkim urazem mięśnia czworogłowego, co może wykluczyć go z niedzielnego meczu, ale przede wszystkim z głową pochłoniętą innymi sprawami niż Kazachstan.
Samolot do Anglii
Po Grosickiego w środę przyleciał na Okęcie samolot. Zawodnik wybiegł z hotelu, wsiadł do taksówki i pojechał po lepszą przyszłość. W Anglii okazało się jednak, że do transferu nie dojdzie.
– Po pierwsze, nie byłem do końca dogadany z Burnley w sprawie indywidualnego kontraktu, również nie wszystko miałem do końca ustalone z przedstawicielami Stade Rennes. Problemy, które sprawiły, że nie doszło do podpisania umowy, wyszły właśnie ze strony mojego klubu. Dla mnie słowo jest ważniejsze niż papier i podpis. Zostałem potraktowany niesprawiedliwie. Historia skończyła się niefajnie – mówił Grosicki, który w nocy ze środy na czwartek wrócił z Anglii na zgrupowanie kadry. W piątek okazało się jednak, że z powodu urazu Grosicki nie wystąpi w meczu z Kazachstanem.