Eliminacje mistrzostw świata: Polska zremisowała z Kazachstanem

Kazachstan - Polska 2:2 - stracona szansa, tylko remis w meczu, który powinien być zwycięski.

Aktualizacja: 04.09.2016 22:22 Publikacja: 04.09.2016 17:04

Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Relacja z Astany

Droga reprezentacji Polski na mundial w Rosji prowadzi przez Kazachstan. Geograficznie nie jest to najkrótsza droga, jednak piłkarsko - znacznie wygodniejsza, niż na przykład przez Londyn czy Madryt. Polacy przyjechali do Astany, jako ćwierćfinaliści Euro i zespół, na którego piłkarzy wielkie europejskie kluby wydały tego lata ponad sto milionów euro. Pewni swego mówili, że nie muszą znać wszystkich rywali z imienia i nazwiska, bo wystarczy, że skoncentrują się na sobie.  

Miało być łatwo, lekko i przyjemnie. Nie było. Bardziej niż rywali, Polacy obawiali się sztucznej nawierzchni. Tępej i suchej, bo chociaż stadion jest nowoczesny i ma raptem siedem lat, nie zainstalowano tu systemu nawadniania. Przyczyna jest prosta - zimą temperatura spada tu nawet poniżej 40 stopni, a tego nie wytrzymałaby żadna instalacja. Poza tym boisko nie zostało odpowiednio przygotowane do gry, było gorszej jakości, od tych, jakie w Polsce mamy na Orlikach. 

Właśnie przez to w pierwszym składzie w Astanie zabrało Michała Pazdana, który ostatni trening zakończył z lekkim urazem. Obok Kamila Glika wystąpił Bartosz Salamon. Miejsce w podstawowej jedenastce odzyskał także nieobecny z powodu kontuzji podczas Euro Maciej Rybus.

Największe sukcesy reprezentacji Kazachstanu w czterech ostatnich eliminacjach to pokonanie Andory, Wysp Owczych, Azerbejdżanu i Łotwy. Trener Tałgat Bajsufinow dzień przed meczem zarzekał się, że remis z Polską go nie interesuje, a jego drużyna w końcu ma wejść na ścieżkę zwycięstw, poza tym w niedzielę obchodził 48 urodziny i liczył na prezent. Polscy piłkarze w pierwszej połowie nie zamierzali jednak uczestniczyć w tej imprezie i jak nieproszeni goście ją zepsuli.

W 9 minucie pierwszego gola dla naszej reprezentacji zdobył Bartosz Kapustka. Skorzystał z podania Jakuba Błaszczykowskiego i uspokoił nerwy kolegów. Taki był plan - Adam Nawałka, który dopiero drugi raz za swojej kadencji wystawił do gry tylko zawodników z klubów zagranicznych - zapowiadał kontrolę nad meczem od pierwszej minuty. Już do przerwy nasi piłkarze powinni prowadzić 4:0. Pod koniec pierwszej części gry Robert Lewandowski wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na nim samym, ale przed tym strzałem i po nim na stadionie w Astanie polskim kibicom przypomniał się Arkadiusz Milik.

Napastnik, który latem zamienił Ajax Amsterdam na Napoli, a kosztując 32 miliony euro stał się najdroższym polskim piłkarzem w historii, dwa razy w idealnej sytuacjach trafił w poprzeczkę. Najpierw strzelił do pustej bramki, później próbował przelobować Stasa Pokatiłowa. Milik nie potrafi wykorzystać tego, że gra w jednej drużynie z Lewandowskim. Przy napastniku, na którym koncentrują się rywale zawodnik Napoli ma dużo miejsca. Wykorzystuje je, tak jak na Euro - przechodzi do historii pokazując, jak nie wykorzystywać sytuacji. Milik mógł dać nam spokój, mógł nawet poprosić o zmianę, sugerując trenerowi, by nie przemęczać go przed ciężkim sezonem i dać szansę komuś innemu.

Czerwona lampka alarmowa w naszej reprezentacji migać zaczęła jeszcze pod koniec pierwszej połowy. Polacy się rozluźnili, uspokoili, wydawało się, że panują nad sytuacją, że dadzą się teraz rywalom pobawić swoimi zabawkami, by później znowu je zabrać, strzelić kilka kolejnych goli i wrócić na swoje podwórko. W drugiej połowie, w siedem minut, zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. To Kazachowie wsadzili nas na karuzelę, to było ich podwórko i wiedzieli, jak przyjąć gości. Siergiej Chiniczenko, który swego czasu nie poradził sobie w Koronie Kielce dwukrotnie pokonał Łukasza Fabiańskiego, za drugim razem strzelając mu między nogami. To nie były gole wynikające z przypadku, gospodarze przeprowadzili piękne akcje, pokazując, jak bardzo dziurawą mamy obronę. Zostało pół godziny gry, by udowodnić, że potrafimy ograć anonimowych przeciwników. Trener Bajsufinow na mecz z Polakami powołał przecież piłkarzy tylko z kazachskiej ligi.

Milik spudłował swojego hat-tricka, Błaszczykowski trafił w słupek, a później były już tylko rozpaczliwe próby - strzał z Glika z 40 metrów czy gol Lewandowskiego ze spalonego - polski napastnik na pewno słyszał gwizdek sędziego, ale chyba próbował odczarować bramkę Pokatiłowa.

Eliminacje mundialu zaczęły się dla nas fatalnie. Straciliśmy punkty na piłkarskich peryferiach, na stadionie, z którego widać szeroki step. Kazachowie zatańczyli z nami quick-stepa, sprowadzili nas na ziemię. Lewandowski, Glik, Piszczek, Piotr Zieliński z Astany przywieźli jeszcze jedną, być może cenną w dalszej części eliminacji pamiątkę - żółtą kartkę. 

—Autor jest redaktorem naczelnym WP Sportowe Fakty

Kazachstan 2:2 Polska

Bramki: B. Kapustka (9.), R. Lewandowski (35.) Siergiej Chiżniczenko. (51., 57.)

Sędzia: Serdar Gozubuyuk (Holandia).

Polska: 22. Łukasz Fabiański – 20. Łukasz Piszczek, 15. Kamil Glik, 18. Bartosz Salamon, 13. Maciej Rybus – 16. Jakub Błaszczykowski, 10. Grzegorz Krychowiak, 19. Piotr Zieliński, 21. Bartosz Kapustka – 7. Arkadiusz Milik, 9. Robert Lewandowski.

Kazachstan: 12. Stas Pokatiłow – 21. Abzał Biejsiebiekow, 6. Jełdos Achmietow, 2. Siergiej Małyj, 3. Aleksandr Kislicyn, 18. Dmitrij Szomko – 11. Serikżan Mużykow, 15. Maksat Bajżanow, 9. Baurżan Isłamchan, 5. Isłambiek Kuat – 20. Siergiej Chiżniczenko.

Inny mecz grupy E

Dania – Armenia 1:0.

 

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?