Szczepłek: Absolwent Żylety

Pierwszą ofiarą czystek w Legii padł fizjoterapeuta Wojciech Spałek. Jak by to on był winien. Jest już w wieku ochronnym, więc przesunięto go do drugiej drużyny.

Aktualizacja: 19.09.2016 21:32 Publikacja: 19.09.2016 18:29

Szczepłek: Absolwent Żylety

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Spałek to najbardziej doświadczony masażysta w ekstraklasie (GKS Katowice, Zawisza, Groclin, Polonia, Legia). Gdyby trenował lub masował Bogusława Leśnodorskiego, to może by został. Ale zajęcia z prezesem ma ktoś inny. Lada moment lekarzem Legii przestanie być Jacek Jaroszewski, też fachowiec, lekarz kadry Polski. To pewnie nie koniec zmian, bo zaczęto drwa rąbać, a w szatni Legii i jej okolicach nie ma solidarności. Każdy myśli o sobie.

Zwolnienie Besnika Hasiego to decyzja logiczna, bo trener sam się o to prosił. Co powinien teraz zrobić dyrektor sportowy Legii Michał Żewłakow? To on postawił na swojego kolegę z Anderlechtu, który w Brukseli zaczynał uczyć się fachu. Prawie cztery miesiące pracy na Łazienkowskiej pokazały jednak, że się nie nauczył i przegrali obaj.

Wszystko, co dzieje się wokół Legii, potwierdza moją tezę, że klub piłkarski to nie jest taki sam biznes jak każdy inny i mogą sobie na nim połamać zęby nawet najtęższe menedżerskie umysły, które wcześniej odnosiły sukcesy, sprzedając piwo, kontenerowce, pracując w reklamie, banku lub w kancelarii prawnej.

Kimś takim jest większościowy udziałowiec Legii Dariusz Mioduski. Kulturalny biznesmen o nienagannych manierach, zawsze ubrany elegancko i stosownie do sytuacji. Rozmowa z nim to przyjemność. Dziś jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA). Ale przed przyjściem do Legii nie miał doświadczeń w zarządzaniu klubem. Spytałem kiedyś osobę dobrze znającą realia Łazienkowskiej, a przy tym cieszącą się autorytetem, skąd Dariusz Mioduski czerpie wiedzę o funkcjonowaniu klubu piłkarskiego. – Myślę, że od pana Leśnodorskiego – odpowiedział mój rozmówca. – A pan Leśnodorski? – drążyłem. – Sądzę, że od „Starucha" – powiedział. Idąc tym tropem, łatwo dojść do wniosku, że wyższą szkołą zarządzania Legią jest Żyleta.

Wpadki sportowe i organizacyjne na Łazienkowskiej ostatnich trzech lat właśnie osiągnęły kulminację. To już nie tylko kompromitująca porażka z Borussią, ale i wstyd na całą Europę, jaki zrobiła grupa kibiców. Po takich blamażach, po wcześniejszej wpadce, ujawniającej niekompetencje pracowników (wykluczenie Legii z eliminacji Ligi Mistrzów po naruszeniu przepisów w meczu z Celtikiem) w normalnej spółce akcyjnej rada nadzorcza pozbawiłaby stanowiska prezesa, który naraził firmę na wielomilionowe straty.

Prezesem rady nadzorczej Legii jest jednak Dariusz Mioduski, a prezesem klubu Bogusław Leśnodorski. Mam wrażenie, że pochodzą z innych światów, dziwię się niezmiennie, co ich łączy. Może wreszcie to Mioduski zostanie liderem tej drużyny. Sukcesu sportowego nie zagwarantuje, ale chociaż wstydu będzie mniej.

Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Światełko w tunelu zgasło, Michał Probierz zostaje
Piłka nożna
Cezary Kulesza dał sobie czas, Michał Probierz na razie bezpieczny
Piłka nożna
Michał Probierz nie poda się do dymisji, Cezary Kulesza wzywa go na rozmowę
Piłka nożna
Finlandia - Polska 2:1. Rozczarowujący wieczór i chwile grozy w Helsinkach, będzie trudno nawet o baraże
Piłka nożna
Kadra bez Roberta Lewandowskiego. Ile waży opaska kapitana