Święto, jakim miał być powrót po 21 latach Legii do Ligi Mistrzów, zmienia się w prawdziwy koszmar i stypę. UEFA zamknęła stadion przy ulicy Łazienkowskiej na najbardziej prestiżowe i najbardziej wyczekiwane spotkanie ostatnich dekad – mecz z Realem Madryt. Legia oczywiście będzie się od decyzji Komisji Dyscyplinarnej odwoływać – na razie klub wciąż czeka na pisemne uzasadnienie wyroku, by móc rozpocząć procedurę.
– Cały się w środku gotuję – powiedział „Rzeczpospolitej” Dariusz Mioduski, większościowy właściciel Legii, tuż po ogłoszeniu decyzji UEFA. – Nie będę jednak szukał winy w UEFA. Problem jest u nas, wewnątrz klubu – stanowczo i bardzo ostro mówił Mioduski. – Po sytuacji z Celtikiem, gdy ukarano nas walkowerem, trzymaliśmy głowę wysoko i byliśmy przekonani o naszej racji moralnej. Byliśmy przekonani, że sport powinien wygrać. Teraz pozostaje nam tylko nisko pochylić głowy i mieć nadzieję, że nasze odwołanie zostanie uwzględnione, a UEFA nas oszczędzi.
Procedura odwoławcza jest dosyć skomplikowana. Najpierw Legia ma trzy dni, by wystąpić o pisemne uzasadnienie wniosku, następnie UEFA trzy na dostarczenie jej dokumentów. Później Legia musi wystosować wniosek o chęci odwołania, który musi zostać przyjęty. Dopiero wtedy zostanie wyznaczona data rozprawy drugiej instancji. Można więc zakładać, że nie dojdzie do niej wcześniej niż za dwa tygodnie. Mecz z Realem zaplanowany jest na 2 listopada.
Początkowo wszyscy sądzili, że kara zamknięcia stadionu to w głównej mierze efekt domniemanych okrzyków rasistowskich. Wówczas sytuacja byłaby jednoznaczna. A ponieważ Legia, jeśli chodzi o rasizm, jest recydywistą, odwołanie byłoby właściwie stratą czasu. Po południu na stronie UEFA ukazał się jednak komunikat, że sprawa rasizmu podczas meczu z BVB została zamknięta. Nie będzie przedmiotem apelacji.
Tylko antysemickie okrzyki były w pierwotnie opublikowanej liście zarzutów dyskusyjne. Legii postawiono ich ostatecznie pięć i to przed nimi bronić się będzie w Komisji Apelacyjnej: zamieszki na stadionie, użycie rac, rzucanie przedmiotów na murawę, nieodpowiednia organizacja meczu, blokowanie ciągów ewakuacyjnych.