Święto, jakim miał być powrót po 21 latach Legii do Ligi Mistrzów, zmienia się w prawdziwy koszmar i stypę. UEFA zamknęła stadion przy ulicy Łazienkowskiej na najbardziej prestiżowe i najbardziej wyczekiwane spotkanie ostatnich dekad – mecz z Realem Madryt. Legia oczywiście będzie się od decyzji Komisji Dyscyplinarnej odwoływać – na razie klub wciąż czeka na pisemne uzasadnienie wyroku, by móc rozpocząć procedurę.
– Cały się w środku gotuję – powiedział „Rzeczpospolitej” Dariusz Mioduski, większościowy właściciel Legii, tuż po ogłoszeniu decyzji UEFA. – Nie będę jednak szukał winy w UEFA. Problem jest u nas, wewnątrz klubu – stanowczo i bardzo ostro mówił Mioduski. – Po sytuacji z Celtikiem, gdy ukarano nas walkowerem, trzymaliśmy głowę wysoko i byliśmy przekonani o naszej racji moralnej. Byliśmy przekonani, że sport powinien wygrać. Teraz pozostaje nam tylko nisko pochylić głowy i mieć nadzieję, że nasze odwołanie zostanie uwzględnione, a UEFA nas oszczędzi.