Liczby nie kłamią: z 21 dotychczasowych meczów z Duńczykami tylko siedem zakończyło się zwycięstwem reprezentacji Polski, dwa razy był remis. Historia najnowsza nie napawa optymizmem, przez blisko cztery dekady nie potrafiliśmy znaleźć na Skandynawów sposobu, złą serię udało się przerwać dopiero w 2013 roku. Drużyna prowadzona wówczas przez Waldemara Fornalika wygrała 3:2 w Gdańsku. To był jednak tylko mecz towarzyski.
Kiedy Dania nie awansowała do francuskiego Euro, czyli na drugi wielki turniej z rzędu, do dymisji po 15 latach pracy podał się trener Morten Olsen. Zastąpił go Norweg Age Hareide. Zmienił ustawienie (z 4-3-3 na 3-5-2), postawił na młodzież, nie powołuje zawodników, którzy mają problemy z grą w klubach (stąd brak w kadrze Nicklasa Bendtnera). I – co być może najważniejsze – zerwał z wojskowym drylem swojego poprzednika, dając piłkarzom więcej luzu.
Duńczycy eliminacje do rosyjskiego mundialu zaczęli od zwycięstwa 1:0 nad Armenią. Powinni wygrać dużo wyżej, przewagę mieli ogromną, oddali aż 21 strzałów, ale zawiodła skuteczność. W dodatku zdobywca jedynego gola Christian Eriksen zmarnował rzut karny.
24-letni pomocnik Tottenhamu zdecydowanie lepiej wykonuje rzuty wolne. Przekonał się o tym m.in. Łukasz Fabiański, który rok temu po jego strzałach w meczu Premier League dwukrotnie wyciągał piłkę z bramki. Eriksen to dziś największa gwiazda naszych rywali. I jej cichy lider. Mówi niewiele, woli błyszczeć na boisku.
– Mamy dość oglądania mistrzostw przed telewizorem. To bolesne doświadczenie, którego chcemy uniknąć – zapowiada Kasper Schmeichel, który z Ormianami nie zagrał, bo wracał do zdrowia po operacji przepukliny. Bronił kolega Kamila Wilczka z Broendby, debiutant Frederik Roennow. I wszystko wskazuje, że to on znajdzie się w podstawowym składzie na mecz z Polską.