To był jeden z najbardziej szalonych meczów w historii Legii i Ligi Mistrzów. Borussia Dortmund pokonała mistrza Polski aż 8:4. 12 goli w jednym meczu to rekord Champions League. Więcej bramek padło w spotkaniu Feyenoordu z RK Rejkjavik, ale było to 1969 roku, gdy rozgrywki najlepszych klubów Europy toczyły się od początku w systemie pucharowym (nie było fazy grupowej) i nazywały się Europejskim Pucharem Mistrzów Krajowych.
12 goli, ale jednak gdyby trzeba było wybrać jedną sytuację, która idealnie opisuje to spotkanie, trzeba by przywołać 28 minutę. Było już 3:2 dla gospodarzy, gdy piłkę w polu karnym dostał Jakub Rzeźniczak, kapitan Legii podał do Aleksandara Prijovicia, ten przerzucił futbolówkę nad wybiegającym z bramki Romanem Weidenfellerem. Piłka odbiła się od poprzeczki, a niemiecki bramkarz wybił ją z pola karnego przewrotką! Nierealne? Tak jak cały ten mecz. Czasem można było odnieść wrażenie, że za chwilę na boisko wjadą clowni na jednokołowych rowerkach żonglując piłeczkami, a przez płonące obręcze skakać będą tygrysy.
Gdyby w tamtej sytuacji Prijović trafił nie tylko zaliczyłby hat-trick na Westfalenstadion, ale wyrównałby wynik meczu. A tak, akcja przeniosła się pod pole karne Legii i Ousmane Dembele podwyższył na 4:2. Trzy minuty później Marco Reus rozgrywający pierwszy mecz po półrocznej rehabilitacji strzelił piątego gola dla BVB i mieliśmy do czynienia z najbardziej obfitującą w gole pierwszą połową w historii LM.
Wielka strzelanina rozpoczęła się w 10 minucie i to zaczęła się od gola dla Legii. Bramkę zdobył Prijović, który uderzył zewnętrzną częścią stopy. Niestety siedem minut później było już 1:1, a 10 minut później 3:1 dla gospodarzy.
W Legii trzeba pochwalić ofensywę – niezłe momenty miał Miroslav Radović, kilka wspaniałych akcji przeprowadził Vadis Odjidja-Ofoe, dobrze prezentował się strzelec trzeciego gola dla Legii – Michał Kucharczyk. Nie sposób jednak też chwalić drużyny, która straciła osiem goli. Nie popisał się Radosław Cierzniak, który zastąpił Arkadiusza Malarza w bramce. Kilka goli dla gospodarzy obciąża jego konto. Szczególnie bramka numer trzy, gdy piąstkował piłkę wprost w nadbiegającego Nuriego Sahina, od którego futbolówka się odbiła i wpadła do siatki.