Legia Warszawa przed rundą wiosenną: odejścia i powroty

Powrót Artura Jędrzejczyka i prawdopodobne przyjście Daniela Chimy Chukwu. Ale są też odejścia.

Aktualizacja: 04.01.2017 19:33 Publikacja: 04.01.2017 17:40

Daniel Chima Chukwu ma podpisać kontrakt z Legią.

Daniel Chima Chukwu ma podpisać kontrakt z Legią.

Foto: AFP

Za nieco ponad miesiąc Legia zagra z Ajaxem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europejskiej, tymczasem przy Łazienkowskiej ruch jak w godzinach szczytu na Marszałkowskiej. W obie strony – w drzwiach klubu mijają się piłkarze, którzy do Legii przychodzą na testy medyczne i podpisać umowy, z tymi, którzy wyruszają do kolejnych etapów swoich karier.

Bartosz Bereszyński we wtorek poleciał na badania do Sampdorii Genua, a w środę oficjalnie podpisał kontrakt. Legia zarobi na prawym obrońcy, który znalazł także uznanie w oczach Adama Nawałki, około 2 mln euro.

Pierwszy odszedł Nemanja Nikolić – że tak się stanie, wiadomo było już od jakiegoś czasu. Serb z węgierskim paszportem pozostawia po sobie imponujące statystyki i wielką pustkę w ataku. Nikolić do Legii trafił przed poprzednim sezonem, w 56 meczach ligowych strzelił 40 goli, a w pierwszym roku gry w ekstraklasie został królem strzelców rozgrywek. Uczestnik Euro 2016 w sylwestra skończył już 29 lat i był to dla niego ostatni moment, by podpisać lukratywny kontrakt. Za 3 mln dolarów trafił do Chicago Fire.

Na kibiców Legii padł jednak blady strach, gdy tuż przed końcem roku z klubem pożegnał się też drugi z napastników – Aleksandar Prijović. Strzelec dwóch goli w meczu z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów oświadczył na łamach „Super Expressu", że „jego misja w Warszawie dobiegła końca" i że myśli już tylko o transferze do Chin. Problem w tym, że Prijović wyszedł przed orkiestrę z tą wypowiedzią.

Legia, owszem, dostała ofertę w wysokości 1,5 mln euro, ale z transferami jak z małżeństwem – muszą chcieć obie strony. Tymczasem mistrz Polski absolutnie nie ma zamiaru oddawać napastnika za tak niską sumę. Owszem, w Warszawie znają zasadę, że z niewolnika nie ma pracownika, ale też nie mają zamiaru ulec szantażowi ze strony Prijovicia. Jak udało się dowiedzieć „Rz", sprawa odejścia Serba ze szwajcarskim obywatelstwem wciąż jest otwarta i rozmowy z jego menedżerem są toczone. Ale nikt go z drużyny mistrza Polski za mniej niż 3 mln euro nie ma zamiaru się pozbywać.

9 stycznia zespół Jacka Magiery wznawia treningi i niemal na pewno Prijović nie weźmie udziału w pierwszym obozie przygotowawczym w Hiszpanii. Ale to dlatego, że niedawno złamał obojczyk (nie grał w ostatnim meczu rundy jesiennej) i dopiero dochodzi do zdrowia.

Ale do Legii też przychodzą piłkarze. Na prawą obronę w miejsce Bereszyńskiego pozyskany został Artur Jędrzejczyk, który w środę oficjalnie podpisał umowę. Wykupienie go z Krasnodaru kosztowało Legię ponad milion euro. Luka w defensywie została załatana bez szwanku dla drużyny.

Prawdopodobnie w ciągu następnych kilku godzin podjęta zostanie także próba zasypania wyrwy po Nikoliciu. Do Warszawy na badania i finalizację rozmów przyjechał w środę Daniel Chima Chukwu.

To nie jest postać anonimowa dla kibiców Legii – pamiętają oni doskonale, jak blisko cztery lata temu (latem 2013 roku) w meczach z norweskim Molde w kwalifikacjach Ligi Mistrzów Nigeryjczyk siał zamieszanie w obronie zespołu z Warszawy. W pierwszym spotkaniu w Norwegii strzelił zresztą gola. Chukwu ma dziś 25 lat i za sobą epizod w drugiej lidze chińskiej, ale jeśli jednokrotny reprezentant Nigerii nie zaniedbał się w Szanghaju, powinien być wzmocnieniem.

Bogusław Leśnodorski nie wyklucza, że jeszcze jakiś piłkarz przyjdzie albo ktoś odejdzie. Jak bowiem zaznacza, rozmowy wciąż trwają, a menedżerowie pukają do drzwi gabinetu z ofertami właściwie codziennie. Prezes skupia się na finalizowaniu transferów, ale ma też świadomość, iż najważniejsza rozgrywka przy Łazienkowskiej odbędzie się, gdy okno zostanie już zatrzaśnięte. Na przełomie lutego i marca ma się rozstrzygnąć, czy to on z Maciejem Wandzlem zostaną w klubie, czy lepsza okaże się oferta Dariusza Mioduskiego i Legia w pełni stanie się jego własnością.

Za nieco ponad miesiąc Legia zagra z Ajaxem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europejskiej, tymczasem przy Łazienkowskiej ruch jak w godzinach szczytu na Marszałkowskiej. W obie strony – w drzwiach klubu mijają się piłkarze, którzy do Legii przychodzą na testy medyczne i podpisać umowy, z tymi, którzy wyruszają do kolejnych etapów swoich karier.

Bartosz Bereszyński we wtorek poleciał na badania do Sampdorii Genua, a w środę oficjalnie podpisał kontrakt. Legia zarobi na prawym obrońcy, który znalazł także uznanie w oczach Adama Nawałki, około 2 mln euro.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Górnik Zabrze na ścieżce do sukcesu. Na taki sezon czekał 30 lat
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił