Prezes PZPN dostał w wyborach 45 z 55 możliwych głosów. Tym samym jest pierwszym Polakiem po Leszku Rylskim, który zasiądzie w Komitecie Wykonawczym. Rylski był jego członkiem pół wieku temu – na przełomie lat 60. i 70.
– Trzeba się cieszyć, gratulować Zbyszkowi, ale i całej piłkarskiej rodzinie – mówi bywalec europejskich salonów i były prezes PZPN Michał Listkiewicz. – Wybór Bońka jest ukoronowaniem dobrej passy naszej piłki, która zaczęła się wraz z wyborem Polski wraz z Ukrainą na gospodarza mistrzostw Europy w 2012 roku. Od tamtej pory polski futbol idzie w górę, czego dowodem postawa reprezentacji, która zajmuje najwyższe miejsce w rankingu FIFA w historii. Rośnie frekwencja na stadionach, to wszystko świadczy o coraz mocniejszej pozycji naszego futbolu.
W Helsinkach wybierano ośmiu nowych członków 15-osobowego Komitetu, który jest najwyższą władzą w europejskiej piłce. Żadnej decyzji prezydent (UEFA) nie podejmuje jednoosobowo, wszystkie muszą być zatwierdzone przez większość członków Komitetu Wykonawczego. Stąd określenie, które przylgnęło do tego ciała – „parlament UEFA".
– Oczywiście można tę funkcję pełnić na różne sposoby. Są tacy, którzy tylko przyjeżdżają, zjedzą obiad, posiedzą na zebraniu, podniosą rękę, albo nie, i wrócą do domu. Nie angażują się, tylko odfajkowują kolejne posiedzenia. Ale Zbyszek nie ma takiego charakteru, takie zachowanie byłoby nie w jego stylu. Jestem przekonany, że będzie w Komitecie niespokojnym duchem, który wniesie sporo ożywienia. Będzie miał własne pomysły, a nie tylko zajmował się podsuniętymi projektami. Już zresztą zgłosił pierwszy, bardzo ważny, czyli zwiększenie egzekwowania tzw. solidarity payment – dodaje Listkiewicz.
Solidarity payment to 5 procent z każdego międzynarodowego transferu zawodnika do 23. roku życia, dla klubu, który piłkarza wychował.