Reklama
Rozwiń

Wyścig z czasem

Czy Lewandowski zagra z Realem? Decyzja tuż przed meczem.

Aktualizacja: 11.04.2017 22:34 Publikacja: 11.04.2017 19:39

Robert Lewandowski, mimo kontuzji barku, ma nadzieję, że w środę wyjdzie na boisko.

Robert Lewandowski, mimo kontuzji barku, ma nadzieję, że w środę wyjdzie na boisko.

Foto: AFP

Kontuzja barku, której Robert Lewandowski doznał w sobotnim spotkaniu z Borussią Dortmund, może być poważniejsza, niż się początkowo wydawało. Po ostatnim gwizdku as Bayernu zapewniał, że będzie gotowy na Real, ale kolejne dni przyniosły sporo niepewności.

Ból nie ustępował. W niedzielę Polak pojawił się razem z kolegami na siłowni, w poniedziałek ćwiczył indywidualnie, we wtorek próbował trenować z drużyną, ale zajęcia zakończył po 20 minutach. Lekarze robią, co mogą, by w środę wieczorem wyszedł na boisko. Decyzja ma zapaść w ostatniej chwili.

– Nie sądzę, żeby to była psychologiczna gra Bayernu – mówi „Rzeczpospolitej" Radosław Gilewicz, były napastnik reprezentacji Polski, komentujący mecze Bundesligi w Eurosporcie. – Znam dobrze Roberta i miałem okazję z nim rozmawiać. Chce koniecznie wystąpić, ale z barkiem nie ma żartów, sam to przerabiałem. Ryzyko pogłębienia urazu jest bardzo duże. Jeśli miałby wypaść na kilka tygodni, to nie ma sensu. Lepiej, żeby się wyleczył i był gotowy na rewanż. Spotkanie na Santiago Bernabeu będzie równie ważne, bo Bayern nie zwykł u siebie przegrywać.

Gilewicz nie podziela zdania Maika Barthela. Niemiecki agent Lewandowskiego w wywiadzie dla „Bilda" zasugerował, że piłkarze Borussii „chcieli wykończyć Polaka wszelkimi możliwymi sposobami". – Marc Bartra zawsze gra agresywnie, wręcz brutalnie. Nie można powiedzieć, że skupił się wyłącznie na polowaniu na Roberta, który zresztą w każdym meczu jest atakowany bez pardonu i nigdy się nie oszczędza. Bez względu na klasę przeciwnika – przypomina Gilewicz.

W Madrycie informacjom na temat zdrowia Lewandowskiego przysłuchują się ze szczególną uwagą. Od kiedy polski napastnik, jeszcze w barwach Borussii, strzelił Realowi cztery gole, jego nazwisko na Santiago Bernabeu wzbudza szacunek i strach. A prezes Florentino Perez transfer Lewandowskiego postawił sobie za punkt honoru.

– Każdego można zastąpić, nawet Arjena Robbena, który przeżywa drugą młodość. Ale nie Roberta, który daje coś więcej: strzela, asystuje, trafia z rzutów wolnych i karnych. W takiej formie chyba jeszcze nie był. Jego brak byłby dla Bayernu ogromnym nieszczęściem – twierdzi Gilewicz. I dodaje, że gdyby jednak Polak miał nie zagrać, na środku ataku musiałby wystąpić Thomas Mueller.

W bramce Bayernu powinien stanąć inny rekonwalescent – Manuel Neuer. Zabraknie na pewno Matsa Hummelsa, ale Real ma zdecydowanie większe problemy z zestawieniem defensywy. Kontuzja Pepe sprawia, że Zinedine Zidane nie ma wyboru i na środku obrony będzie musiał wystawić Nacho oraz Sergio Ramosa, zagrożonego zawieszeniem w przypadku otrzymania żółtej kartki.

W Monachium wciąż pamiętają półfinałową klęskę z Realem sprzed trzech lat. Po 0:1 w Madrycie prezes Bayernu Karl-Heinz Rummenigge zapowiadał, że w rewanżu kibice zgotują rywalom piekło, płonąć będą nawet drzewa. Skończyło się zimnym prysznicem, Bawarczycy przegrali 0:4, a Carlo Ancelotti poprowadził Królewskich po upragnioną La Decimę (dziesiąty Puchar Europy).

Dziś Ancelotti usiądzie na ławce Bayernu i – jak przyznaje Gilewicz – to duży atut mistrzów Niemiec. – On jest ich 12. zawodnikiem. Na początku wszyscy mieli wątpliwości, czy to odpowiedni człowiek, pierwsze miesiące budziły wątpliwości. Ale Ancelotti spokojnie powtarzał: „Będziemy gotowi na kluczowy moment sezonu". I obietnicy dotrzymał. Udowodnił, że zna się doskonale na swoim fachu – podkreśla.

Włoch został sprowadzony po to, by wygrać Ligę Mistrzów. Przez trzy lata rządów Pepa Guardioli na Allianz Arena Bawarczycy mogli się nabawić hiszpańskiego kompleksu. Bayern odpadał kolejno z Realem, Barceloną i Atletico. Według Gilewicza teraz zatrzymać go mogą tylko kłopoty zdrowotne.

Ancelotti stanie dziś naprzeciwko swojego ucznia. Z Zidane'em piłkarzem pracował w Juventusie, potem – już w Realu – uczynił Francuza swoim asystentem. – Zawsze uważałem, że ma predyspozycje, by zostać dobrym trenerem. Jest charyzmatyczny i cieszy się wielkim szacunkiem zawodników – chwali Włoch swojego następcę.

W ubiegłym roku Zidane poszedł w ślady swojego mistrza. Jego drużyna, tak jak dwa lata wcześniej zespół Ancelottiego, w finale Champions League pokonała Atletico.

Piłkarze Diego Simeone zmierzą się w ćwierćfinale z największą rewelacją rozgrywek, niespodziewanym mistrzem Anglii Leicester.

Oczywiście w Champions League nie zobaczymy Bartosza Kapustki. Agent polskiego skrzydłowego przebywa w Niemczech, gdzie szuka dla swojego klienta zespołu w Bundeslidze. Letni transfer (ewentualnie wypożyczenie) jest już ponoć blisko.

To Atletico będzie rzecz jasna zdecydowanym faworytem, ale Simeone ostrzega przed lekceważeniem przeciwnika. Nie chce, by jego ekipa podzieliła los Sevilli, której po pierwszym meczu 1/8 finału wydawało się, że awans ma na wyciągnięcie ręki. ©?

>LIGA MISTRZÓW – 1/4 FINAŁU (mecze o 20.45)

Środa (rewanże 18 kwietnia)

Bayern Monachium – Real Madryt (Canal+); Atletico Madryt – Leicester (nSport+)

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: t.waclawek@rp.pl

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku