Zmiany trenerów, fatalny początek sezonu, olbrzymia strata do prowadzącego tercetu wynosząca aż 12 punktów, sprzedaż najskuteczniejszych piłkarzy zimą i kompletnie nietrafione transfery następców. Do tego konflikt właścicielski i niepewność, jak to się potoczy. Nerwowość wszystkich w klubie, począwszy od magazynierów, poprzez sztab administracyjny, medyczny i sportowy, na dyrektorach skończywszy.
Tak wyglądała sytuacja w Legii w ostatnim roku. Tylko porażka jest sierotą, każdy sukces ma wielu ojców, ale nawet w Legii te najważniejsze postaci dość łatwo wskazać. Wydawało się, że wyczynu Stanisława Czerczesowa z poprzedniego sezonu nie da się powtórzyć, a już na pewno nie da się powtórzyć tak szybko. Gdy Rosjanin przychodził do Legii, musiał odrobić stratę 10 punktów do Piasta Gliwice. Legii udało się wtedy Ślązaków dogonić i wyprzedzić jeszcze na finiszu sezonu zasadniczego. W rundzie dodatkowej gładko przewagę powiększyli.