Rywalizacja bogatego Monachium z robotniczym Dortmundem to perła w koronie Bundesligi, choć Borussii mistrzostwo w tym sezonie nie grozi (13 pkt straty do lidera), a Bayern stał się maszyną do bicia rekordów, zacinającą się bardzo rzadko.
Dziś to RB Lipsk jest najbliżej strącenia Bawarczyków z tronu, ale przez miłujących tradycję niemieckich kibiców klub sponsorowany przez Red Bulla wciąż uważany jest za korporacyjny twór, niepasujący do reszty towarzystwa. Tym chętniej usiądą oni w sobotę przed telewizorami, by zobaczyć szlagier, który niezależnie od formy i pozycji obu zespołów nigdy się nie nudzi.
W ostatnich dziesięciu meczach padło aż 40 goli, ponad jedna czwarta z nich (11) to zdobycz Lewandowskiego. Borussia, w której polski gwiazdor zapracował na transfer do Monachium, to jeden z jego ulubionych rywali (19 bramek w 22 występach). Z 24 trafieniami jest najlepszym strzelcem w historii „Der Klassikera". Nie daje powodów, by Bayern musiał się rozglądać za innym napastnikiem.
Zdaniem „Bilda" temat kupna z Borussii Erlinga Haalanda nie istnieje, bo wydawanie 100 mln euro na piłkarza, który byłby tylko zmiennikiem Lewandowskiego, nie mieści się w polityce mistrzów Niemiec. Młody Norweg na brak zainteresowania jednak nie narzeka, w sobotę przyglądać mu się będą m.in. kluby z Manchesteru i Real.
W Madrycie skuteczny napastnik jest teraz na wagę złota. Gdy leczy się Karim Benzema, Królewscy cierpią. Tak było i w meczu Champions League z Atalantą Bergamo (1:0), i w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych (1:0 z Valladolid i 1:1 z Sociedad). A już w niedzielę derby. Kluczowe w wyścigu o mistrzostwo Hiszpanii.