Czekanie na Kubę

Największym nieobecnym zgrupowania we Wrocławiu jest Jakub Błaszczykowski, który w tym roku nie rozegrał ani jednego meczu ligowego.

Aktualizacja: 19.03.2018 20:23 Publikacja: 19.03.2018 17:57

Czekanie na Kubę

Foto: Fotorzepa/ Piotr Nowak

Były kapitan drużyny narodowej wciąż jest kontuzjowany i chociaż w sztabie reprezentacji słychać optymistyczne zapewnienia, trudno nie mieć podejrzeń, czy aby nie jest to jednak optymizm urzędowy.

– Sytuacja z Kubą wygląda dobrze – mówił w niedzielę na konferencji prasowej Adam Nawałka. – Wznowił treningi, ale doznał minimalnego urazu mięśnia czworogłowego. Tak naprawdę to nic poważnego. Cały czas jestem z nim w kontakcie. Nadrabia zaległości, liczymy na niego i chcemy, by doszedł do odpowiedniej formy fizycznej. Chcemy powołać go na ostatnie zgrupowanie i czekamy na niego.

Tyle Nawałka. Błaszczykowski doznał urazu pleców podczas ostatniego, listopadowego, zgrupowania kadry. Zagrał w obu meczach – przeciwko Urugwajowi w podstawowym składzie (opuścił boisko kwadrans przed końcem), z Meksykiem odwrotnie: wszedł z ławki na ostatnie 15 minut. Wrócił do Wolfsburga i już więcej na murawę nie wyszedł.

To nie jest typowa kontuzja, taka, że wystarczy wyleczyć złamaną kość, dać się zrosnąć naciągniętemu mięśniowi. To przewlekłe kłopoty z kręgosłupem, efekt kumulacji wielu lat zawodowego uprawiania sportu przy chronicznych kłopotach z plecami. Wielu kibiców wciąż ma świeżo w pamięci przypadek Ireneusza Jelenia. Napastnik bazujący – podobnie jak Błaszczykowski – na dynamice, szybkości i gwałtownych zrywach przez większą część kariery miał problemy z urazami, ale zdecydowanie nasiliły się one, gdy skończył 30 lat.

Od 2011 roku (jest z rocznika 1981) Jeleń próbował jeszcze przez dwa sezony gry na najwyższym poziomie, ale ból pleców był nie do zniesienia. Już nigdy nie wystąpił w więcej niż 12 meczach w sezonie i w wieku 32 lat zakończył karierę.

Błaszczykowski miał wznowić treningi w Wolfsburgu wraz z początkiem roku. Cały czas coś mu jednak przeszkadzało i nie czuł się na tyle dobrze, by trenerzy pozwolili mu wrócić do grania. Chwilę trenował z kolegami z drużyny, by później wracać do zajęć indywidualnych. Sytuacja się powtarzała. Sztab medyczny VfL na żadnym etapie nie uznał, że Polak już jest na tyle zdrów, by zostać włączony do kadry meczowej.

Gdyby kilka tygodni temu zrobić wśród kibiców ankietę, w której mieliby wskazać zawodnika, o którego boją się, że nie pojedzie na mundial przez kłopoty zdrowotne, zdecydowana większość wpisałaby Arkadiusza Milika. Napastnik Napoli zerwał więzadła w kolanie. Po raz drugi w odstępie kilku miesięcy.

Tymczasem rehabilitacja Milika znów poszła zaskakująco szybko i Polak już wystąpił w trzech spotkaniach – kwadrans przeciwko Romie, trzy minuty z Interem i osiem w weekend w meczu przeciwko FC Genoa.

Milik we Wrocławiu się pojawił i jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecze z Nigerią i Koreą Południową. Natomiast urazowi Błaszczykowskiego nie towarzyszyła taka histeria medialna, rozważania, czy zdąży. Wszystko odbyło się po cichu i tylko przeciągający się w nieskończoność powrót do treningów zaczął alarmować kibiców i sztab kadry.

Według początkowych przecieków ze sztabu Nawałki Błaszczykowski miał zostać powołany na zgrupowanie, choć wiadomo było, że nie wystąpi w żadnym ze spotkań. Ostatecznie jednak zadecydowano, by doświadczony skrzydłowy w spokoju przygotowywał się w klubie do powrotu na boisko.

Prawdopodobnie właśnie dlatego, że podczas niedawnych zajęć przyplątał mu się jeszcze jak na złość uraz mięśnia.

Błaszczykowski – mimo dawnych nieporozumień z opaską kapitańską w tle – należy do najbardziej zaufanych zawodników selekcjonera. Można spokojnie zaryzykować tezę, że cieszy się specjalnymi względami i jest jednym z tych, którzy o wyjazd do Rosji martwić się nie muszą. Nieco przesadzając, można powiedzieć, że były kapitan zostanie wzięty na mundial, jeśli tylko będzie wystarczająco zdrowy, by samodzielnie chodzić. Nawet jeśli jego udział miałby być tylko symboliczny, Nawałka z niego nie zrezygnuje. To między innymi efekt roli, jaką Błaszczykowski odegrał na Euro 2016, gdy był jedną z najważniejszych postaci w szatni – jeśli nie najważniejszą – i miał fantastyczny wpływ na młodszych zawodników.

Zresztą przed Euro 2016 Błaszczykowski też nie grał, jednak nie z powodów zdrowotnych, tylko sportowych, co zmienia postać rzeczy. Był wówczas zawodnikiem włoskiej Fiorentiny i nie potrafił się przebić do podstawowego składu zespołu prowadzonego przez Portugalczyka Paulo Sousę.

Największe problemy miał w rundzie wiosennej, poprzedzającej turniej we Francji. Wystąpił wówczas tylko w ośmiu meczach Serie A (w dwóch w pełnym wymiarze) i dwóch w Lidze Europy. A co było na Euro, wszyscy kibice pamiętają. Błaszczykowski okazał się najlepszym zawodnikiem kadry, wystąpił we wszystkich meczach, strzelił dwie bramki, miał asystę przy trafieniu Milika z Irlandią Północną.

Błaszczykowski to wzór profesjonalizmu. On, Łukasz Piszczek, Robert Lewandowski i w zasadzie to koniec krótkiej listy zawodników, którym Nawałka ufa bezgranicznie i którzy jeśli tylko są zdrowi, sami zadbają o formę fizyczną. Pytanie tylko, czy Błaszczykowski będzie zdrowy. Jeśli faktycznie po przerwie reprezentacyjnej wznowi zajęcia z kolegami z Wolfsburga, przy pełnych obciążeniach, będziemy spokojniejsi.

A na razie przeciwko Nigerii i Korei Południowej Nawałka będzie testował Przemysława Frankowskiego, który jest klasycznym prawoskrzydłowym. Dawid Kownacki też grywał w Lechu na tej pozycji, ale w reprezentacji jako prawoskrzydłowy nie jest brany pod uwagę. Na tę pozycję mógł być przymierzany także Damian Kądzior, ale zawodnik Górnika doznał urazu i opuścił już zgrupowanie.

Były kapitan drużyny narodowej wciąż jest kontuzjowany i chociaż w sztabie reprezentacji słychać optymistyczne zapewnienia, trudno nie mieć podejrzeń, czy aby nie jest to jednak optymizm urzędowy.

– Sytuacja z Kubą wygląda dobrze – mówił w niedzielę na konferencji prasowej Adam Nawałka. – Wznowił treningi, ale doznał minimalnego urazu mięśnia czworogłowego. Tak naprawdę to nic poważnego. Cały czas jestem z nim w kontakcie. Nadrabia zaległości, liczymy na niego i chcemy, by doszedł do odpowiedniej formy fizycznej. Chcemy powołać go na ostatnie zgrupowanie i czekamy na niego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił