Brak awansu do 1/8 finału Champions League to, poza względami sportowymi i wizerunkowymi, strata co najmniej 10 mln euro plus przychody z telewizyjnego tortu. W Dortmundzie koszt szybkiego odpadnięcia z rozgrywek wyliczyli dokładnie na 13,8 mln. To zastrzyk finansowy, którym nie pogardziłby żaden z klubów. Zwłaszcza w pandemicznej rzeczywistości, która dała w kość wszystkim.
Borussia o przyszłość jednak martwić się nie musi. W trudnych i niepewnych czasach najlepszą inwestycją okazują się zdolni i perspektywiczni zawodnicy. Dopiero co w Dortmundzie zarobili 85 mln euro na transferze 21-letniego Jadona Sancho do Manchesteru United, a już w kolejce po inne młode gwiazdy ustawia się pół Europy.
Lubi Hiszpanię
Główny obiekt pożądania to oczywiście Haaland. Rocznik 2000, rówieśnik Sancho. Najlepszy dowód na to, że do głosu coraz wyraźniej dochodzi pokolenie piłkarzy urodzonych u progu nowego tysiąclecia.
W Borussii gra dopiero drugi rok, a wydaje się, jakby był tam od zawsze. Strzela gola za golem, tydzień temu został pierwszym graczem w historii Bundesligi, który zdobył 50 bramek w ledwie 50 występach. Nikt też nie trafiał z taką regularnością w Lidze Mistrzów (21 goli w 18 meczach). Ani Cristiano Ronaldo, ani Leo Messi, ani Robert Lewandowski.
Czytaj więcej
Dwa gole Polaka w pełnym emocji i zwrotów akcji szlagierze w Dortmundzie dały Bayernowi zwycięstwo 3:2. Piłkarze Borussii czują się skrzywdzeni przez arbitra.