Kiedy po wojnie władza ludowa nie wykształciła jeszcze swoich działaczy, musiała z obrzydzeniem przystać na sanacyjnych. Prezesem został Tadeusz Kuchar, wrócił Bończa-Uzdowski, a przez dwa lata prezesem był nawet przedwojenny piłkarz ligowy, uczestnik wojny z bolszewikami i oficer dywizji pancernej generała Stanisława Maczka, inżynier Andrzej Przeworski.
Ale żeby się Polakom w głowach nie poprzewracało, w roku 1951 prezesem PZPN został również uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, tyle że walczący po drugiej stronie Rosjanin Jurij Bordziłowski. Zrobiono z niego Polaka Jerzego Bordziłowskiego. Oczywiście nikt go nie wybierał, w dzisiejszym znaczeniu tego słowa.