Już pierwszego dnia po transferze Argentyńczyka Paris Saint-Germain miało sprzedać ponad 800 tys. koszulek z jego nazwiskiem. Ceny wahają się od 115 do 165 euro w zależności od rodzaju stroju (meczowy, replika), co miało przynieść zysk przekraczający 100 mln. Podobno już siedem minut po zakontraktowaniu Messiego zanotowano 150 tys. zamówień.
I choć dane, które zaprezentowały hiszpańskie dzienniki „Marca" i „AS" specjaliści od marketingu uznali za zbyt optymistyczne, zdjęcia i nagrania, na których widać kolejki, jakie ustawiają się codziennie przed klubowym sklepem, nie pozostawiają wątpliwości, że popyt jest ogromny.
Transfer Argentyńczyka zaczyna się zwracać, choć warto pamiętać, że około 90 procent sumy ze sprzedaży koszulki trafia do producenta, w tym przypadku amerykańskiego koncernu Nike. „AS" zauważa, że w ramach umowy z odzieżowym gigantem PSG zamiast zwyczajowych 10–15 proc. dostaje co roku stałą kwotę – 80 mln z góry. Ale po sprowadzeniu Messiego zamierza renegocjować jej warunki.
Szokujące przychody
Geniusz z Rosario przyszedł do PSG jako zawodnik niezwiązany już kontraktem z Barceloną, ale trzeba było mu zapłacić za podpis na umowie, do tego dochodzi jeszcze wielka pensja (35 mln rocznie). Szacuje się, że PSG sprzeda w tym sezonie 2,5 mln koszulek Messiego. To pozwoli odzyskać część kosztów. – Ludzie będą zszokowani przychodami. To jakieś szaleństwo – powiedział prezes PSG Nasser Al-Khelaifi.
W Amazonie, który przejął prawa do transmisji ligi francuskiej, już zacierają ręce. Z przeprowadzki Messiego cieszy się też Michael Jordan. Marka byłego gwiazdora NBA od kilku lat współpracuje z PSG, w tym sezonie na strojach pojawiło się charakterystyczne logo firmy – Jumpman. Od sprzedaży każdej koszulki Jordan otrzymuje 5 procent. Przyjście Argentyńczyka może więc być dla niego potężnym zastrzykiem finansowym. Zdaniem „Forbesa" przez pandemię Jordan stracił 500 mln dolarów. Jego majątek wynosi obecnie 1,6 mld.