Przedstawienie na spalonej ziemi

Gonzalo Higuain do Milanu, Leonardo Bonucci z powrotem do Juventusu, a Jose Mourinho na bezrobocie?

Publikacja: 31.07.2018 18:49

Jose Mourinho

Jose Mourinho

Foto: AFP

Przyjście Cristiano Ronaldo do Juventusu uruchomiło lawinę kolejnych transferów. Na rolę rezerwowego nie chciał się zgodzić Higuain – napastnik, który w ciągu dwóch sezonów w Turynie zdobył dla Juve 55 goli. Były piłkarz Realu i Napoli kosztował 90 milionów euro i chyba nie spełnił pokładanych w nim nadziei, nie poprowadził Starej Damy do triumfu w Lidze Mistrzów.

Higuain zostanie we Włoszech i dołączy – na razie na zasadzie wypożyczenia – do AC Milan. Klub z San Siro zapewnił sobie prawo pierwokupu argentyńskiego napastnika, który nie ma ostatnio łatwego życia. Kibice w ojczyźnie kojarzą go głównie z tego, że w ważnych momentach zawodzi. Nie wykorzystał świetnej sytuacji w finale MŚ 2014 z Niemcami, a rok później spudłował w spotkaniu o złoto mistrzostw kontynentu. W obu przypadkach to jego obwiniano o brak tytułów.

W drugą stronę – z Mediolanu do Turynu – pojedzie Leonardo Bonucci. Drogę zna doskonale – zeszłego lata przemierzył ją w przeciwną stronę.

Bonucci był jednym z filarów defensywy Juve – obok Gianluigiego Buffona i Giorgio Chielliniego. Jego przeprowadzka do Milanu była wielką niespodzianką latem zeszłego roku. Mówiło się, że musiał odejść z Turynu po tym, jak popadł w konflikt z trenerem Massimiliano Allegrim. Punktem kulminacyjnym była kłótnia podczas meczu z Palermo, gdy panowie, nie bacząc na widzów na stadionie i kamery telewizyjne, nie szczędzili sobie cierpkich słów i obraźliwych gestów. Jak widać, Allegri musiał stwierdzić, że roczna banicja w Mediolanie wystarczy, i cel wychowawczy został osiągnięty. Bonucciemu wybaczono, więc spakował manatki i wrócił do Juve.

Po raz pierwszy okno transferowe w Anglii zamknie się 9 sierpnia (w pozostałych ligach europejskich wciąż będzie otwarte). Kluby z Wysp postanowiły tak podczas zeszłorocznego zebrania. Chodziło o to, by zespoły nie mogły kupować graczy już po rozpoczęciu sezonu.

Jedynym klubem Premier League, który nie dokonał żadnego zakupu, jest Tottenham. Menedżer Mauricio Pochettino nie wyklucza jednak, że w ciągu kilku dni uda mu się kogoś kupić. Argentyńczyk przyznał, że pracuje nad zakupami, ale może po prostu nie zdążyć.

Narzekania Pochettino to jednak pestka w porównaniu z przedstawieniem, jakie urządził menedżer Manchesteru United Jose Mourinho. Portugalczyk po przegranym 1:4 sparingu z Liverpoolem zaczął tak intensywnie wylewać swoje żale, że dziennikarze zastanawiają się, czy nie próbuje wymóc zwolnienia.

Mourinho lamentował, że nie może korzystać z najlepszych graczy, którzy odpoczywają po mundialu, i kwestionował jakość wychowanków z akademii: „To nie jest mój zespół, połowy tych piłkarzy nie będzie z nami, gdy zacznie się liga" – twierdził Portugalczyk.

Media zestawiły jego wypowiedź z tym, co powiedział będący w niemal identycznej sytuacji Pep Guardiola. Katalończyk dziękował młodzieży, mówiąc, że to był fantastyczny okres, ponieważ „te dzieciaki chcą słuchać, mają oczy i uszy otwarte".

Być może Mourinho w ten sposób chce na swoich zwierzchnikach wymóc transfery. Podczas wspomnianej konferencji mówił: „Dałem listę pięciu nazwisk, dostałem jednego zawodnika. Chciałbym przynajmniej jeszcze dwóch, ale może się uda sprowadzić jednego.

Jak z tego widać, może nie być wyjątku od reguły mówiącej, że Mourinho odchodzi w trzecim sezonie pracy w klubie, zostawiając po sobie spaloną ziemię.

Piłka nożna
Wielka gra o finał Ligi Mistrzów. Barcelona nie zlekceważy Interu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka