Krewki Portugalczyk poprowadzi Legię

Ricardo Sa Pinto, nowy trener Legii Warszawa, jako piłkarz pobił trenera, a jako dyrektor sportowy uderzył jednego z zawodników.

Aktualizacja: 13.08.2018 20:17 Publikacja: 13.08.2018 19:09

Nowy trener Ricardo Sa Pinto (z lewej) z właścicielem i prezesem Legii – Dariuszem Mioduskim

Nowy trener Ricardo Sa Pinto (z lewej) z właścicielem i prezesem Legii – Dariuszem Mioduskim

Foto: PAP/ Leszek Szymański

Wajcha w Legii została znów przestawiona. Po rządach Chorwatów Romeo Jozaka i Deana Klafuricia, którzy zastąpili przyjacielskiego dla zawodników i traktujących ich jako partnerów Jacka Magierę, nastał czas szkoleniowca, dla którego liczy się przede wszystkim charakter, zaangażowanie, i walka, a także przestrzeganie dyscypliny. Nie oznacza to jednak, iż na Łazienkowską wrócił Stanisław Czerczesow – Osetyjczyk po całkiem udanym mundialu przedłużył umowę z reprezentacją Rosji. Nowym szkoleniowcem Legii zostanie Ricardo Sa Pinto.

Polskie koneksje

Dla niego to też będzie powrót na Łazienkowską. W lutym 2012 roku Sa Pinto objął Sporting Club de Portugal i rozpoczął pierwszą pracę w roli samodzielnego szkoleniowca seniorów – wcześniej w klubie z Lizbony prowadził juniorów i był asystentem w Uniao Leira. Zadebiutował właśnie w Warszawie, a jego drużyna zremisowała 2:2 z Legią prowadzoną przez Macieja Skorżę. W rewanżu, tydzień później, Sporting wygrał 1:0 i to Portugalczycy awansowali do 1/8 finału Ligi Europy. W debiutanckim sezonie mimo iż Sporting doszedł do półfinału LE, zajął jednak zaledwie czwarte miejsce w lidze, tracąc 16 punktów do Porto i latem grzecznie Sa Pinto podziękowano. Po raz kolejny do Polski zawitał trzy lata później już jako trener Belenenses Lizbona. Debiutujący w pucharach klub trafił w fazie grupowej na Lecha Poznań, którego prowadził wówczas... Skorża. W obu meczach padły bezbramkowe remisy.

Portugalczyk podpisał z Legią umowę na trzy lata. Ostatnim szkoleniowcem, który spędził w Warszawie trzy lata (niepełne), był Jan Urban podczas pierwszego podejścia do klubu – pracował wtedy od czerwca 2007 roku do marca 2010. Ostatni sezon Sa Pinto spędził w belgijskim Standardzie Liege. To w tym klubie sięgnął po swoje pierwsze trofeum w roli trenera – zdobył puchar Belgii, pokonując w finale po dogrywce Genk 1:0.

Po raz pierwszy temat zatrudnienia Sa Pinto pojawił się kilka tygodni temu. Mimo iż ponoć jego CV i pomysł na funkcjonowanie klubu zrobiło dobre wrażenie na właścicielu i jego najbliższych współpracownikach, to jednak nie doszło do rozmów z Portugalczykiem. Wszystko dlatego, że jego kandydatura wpłynęła za późno, a Legia potrzebowała trenera na zaraz. Mioduski nie dogadał się z Wisłą Płock w kwestii Jerzego Brzęczka, nie udało mu się pozyskać Adriana Guli, który objął słowacką młodzieżówkę, i już był na etapie dogadywania się z Klafuriciem, aby jednak kontynuował pracę w Warszawie. Jaki był efekt tego eksperymentu wszyscy mają jeszcze świeżo w pamięci.

Rok dyskwalifikacji

Kibice dość dobrze pamiętają Sa Pinto z czasów kariery piłkarskiej. Był on członkiem drużyny, która na Euro 96 wyszła z grupy (nowy trener Legii zdobył gola w grupowym spotkaniu z Danią 1:1), a także znalazł się w kadrze, która cztery lata później dotarła do półfinału ME. Występował jako napastnik, ale wiele bramek nie zdobywał. Był piłkarzem, który w każde spotkanie wkładał maksimum ambicji, czasem ocierającej się wręcz o agresję. Kibice Sportingu, w którym występował w sumie przez dziewięć lat (w tym czasie zdobył 34 gole – jak na napastnika wynik mocno przeciętny), nazywali go „Ryszard Lwie Serce".

Niedawno furorę w internecie robił filmik, na którym trzech piłkarzy Standardu trzyma swojego trenera, który rwie się do bójki z sędzią meczu z Anderlechtem. Jak widać, z wiekiem mu nie przeszło – Sa Pinto uderzył kiedyś asystenta selekcjonera reprezentacji Portugalii Artura Jorge – Rui Aguasa. Został wówczas na rok zawieszony, chociaż grożono mu dyskwalifikacją nawet na sześć lat. Później – będąc dyrektorem sportowym Sportingu – pobił się pod prysznicem z napastnikiem klubu, swoim niedawnym kolegą z boiska, Brazylijczykiem Liedsonem. Po tamtej sytuacji podał się do dymisji.

Często zmieniał kluby, które prowadził – nigdzie nie wytrwał dłużej niż sezon. W Crvenej Zveździe Belgrad szybko popadł w konflikt z właścicielami i odszedł po 11 meczach ligowych, jeszcze szybciej zniknął z saudyjskiego Al-Fateh (pięć spotkań). Legia będzie jego dziewiątym klubem w trwającej sześć lat trenerskiej karierze. Chociaż ze Standardu (w którym kończył piłkarską karierę) pewnie by nie odszedł, gdyby nie fakt, że działacze wcześniej dogadali się ze słynnym Michelem Preud'hommem – prawdziwą legendą klubu.

Portugalczyk przychodzi ze swoim sztabem, ale w klubie pozostaną trener bramkarzy Krzysztof Dowhań oraz Aleksandar Vuković. Zadebiutuje w rewanżowym meczu z Dudelange, w którym Legia będzie odrabiać straty z własnego boiska (porażka 1:2), i walczyć o awans do fazy play-off eliminacji.

Wajcha w Legii została znów przestawiona. Po rządach Chorwatów Romeo Jozaka i Deana Klafuricia, którzy zastąpili przyjacielskiego dla zawodników i traktujących ich jako partnerów Jacka Magierę, nastał czas szkoleniowca, dla którego liczy się przede wszystkim charakter, zaangażowanie, i walka, a także przestrzeganie dyscypliny. Nie oznacza to jednak, iż na Łazienkowską wrócił Stanisław Czerczesow – Osetyjczyk po całkiem udanym mundialu przedłużył umowę z reprezentacją Rosji. Nowym szkoleniowcem Legii zostanie Ricardo Sa Pinto.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Piłka nożna
Borussia Dortmund skarciła gwiazdy PSG
Piłka nożna
Niemiecka i hiszpańska prasa po Bayern - Real. "Nierozstrzygnięta bitwa w Monachium"
Piłka nożna
Bayern - Real. Cztery gole i cztery minuty, które wstrząsnęły półfinałem Ligi Mistrzów
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił