Chorwaci i Anglicy to jedni z największych wygranych mistrzostw świata w Rosji. Pierwsi dopiero w finale ulegli Francji, drudzy wrócili wprawdzie bez medalu, ale wywołali na Wyspach euforię. Sprawili, że Anglicy uwierzyli w swoją młodą reprezentację.
Obydwie drużyny mają już za sobą debiut w Lidze Narodów, obydwie zaczęły od porażki z Hiszpanią, dla której nowe rozgrywki UEFA to szansa na zmazanie plamy po kompromitacji na mundialu i otwarcie kolejnego rozdziału. O ile Anglicy przegrali na Wembley nieznacznie (1:2), to Chorwatów spotkało w Elche lanie (0:6), które Luka Modrić nazwał morderstwem na futbolu.
– Kiedy nie gramy z takim zaangażowaniem jak na mistrzostwach świata, trudno nam rywalizować z zespołami pokroju Hiszpanii – mówił pomocnik Realu, wybrany przez FIFA na piłkarza roku.
Na taką klęskę (najwyższą w historii chorwackiego futbolu) nic nie wskazywało. Zawodnicy Zlatko Dalicia atakowali, stworzyli sobie kilka dogodnych okazji, ale cała gra posypała się, gdy kontuzji doznał obrońca Sime Vrsaljko. Nie da się wszystkiego zrzucić na fakt, że reprezentacyjne kariery zakończyli bohaterowie MŚ Danijel Subasić i Mario Mandżukić, bo przecież Chorwacja co roku wypuszcza w świat utalentowanych piłkarzy. Może nastąpiło zwyczajne zatrucie sukcesem?
Kilka dni wcześniej Chorwaci zremisowali w meczu towarzyskim z Portugalią (1:1). Ostatnim ich zwycięstwem pozostaje więc wygrana z Anglikami w Moskwie. Pokonali ich 2:1 po golu Mandżukicia w dogrywce. Mecz na Łużnikach oglądało blisko 80 tys. widzów, spotkanie w Rijece odbędzie się przy pustych trybunach. To efekt kary, jaką UEFA nałożyła na chorwacką federację jeszcze trzy lata temu. Przed meczem z Włochami w eliminacjach Euro 2016 na murawie stadionu w Splicie ktoś wyciął nazistowską swastykę. UEFA zamknęła chorwackie stadiony na dwa spotkania.