Barcelona – bohaterowie na każdą okazję

Koronacja Barcelony na drużynę wszech czasów miała miejsce w Abu Zabi. W finale klubowych mistrzostw świata zespół z Katalonii pokonał Estudiantes la Plata 2:1 po dogrywce, zdobywając szósty tytuł w 2009 roku

Publikacja: 21.12.2009 02:12

O piłkę walczą Zlatan Ibrahimovic (z prawej), Gerard Pique i Leandro Desabato z Estudiantes

O piłkę walczą Zlatan Ibrahimovic (z prawej), Gerard Pique i Leandro Desabato z Estudiantes

Foto: Reuters

Pep Guardiola, czekając na dekorację klubowych mistrzów świata, rozpłakał się i długo nie mógł opanować emocji. Podchodzili do niego Dani Alves i Thierry Henry, przytulali, a trener Barcelony znów zalewał się łzami. Guardiola najlepiej wie, że razem z tym rekordowym szóstym tytułem zdobytym w jednym roku coś się skończyło.

Pewnie już nigdy jego drużyna nie będzie tak kochana jak teraz, gdy gazety całego świata ogłaszają ją najlepszym zespołem w historii futbolu. Prędzej czy później przyjdzie kryzys na boisku, w klubie za chwilę ruszy burzliwa kampania wyborcza, bo prezes Joan Laporta nie ma prawa zostać na kolejną kadencję. – Zdaję sobie sprawę, że zapewne spadniemy trochę z wysokości, na którą się wspięliśmy. Ale poradzimy sobie. Dziękuję piłkarzom, bo to oni dali mi prestiż, którym dziś się cieszę – mówił po finale Guardiola.

Trener pracujący z seniorami od półtora roku zdobył w tym czasie mistrzostwo Hiszpanii, krajowy puchar i superpuchar, Puchar Europy i Superpuchar, a w sobotę dołożył do tego klubowe mistrzostwo świata.

W finale z argentyńskim Estudiante, tak jak w półfinale z Club Atlante z Meksyku, Barcelona pierwsza straciła bramkę – ze spalonego – ale odrobiła straty i wygrała. Wszystkie trzy gole padły po uderzeniach głową, a bohaterowie finałowego meczu byli symboliczni. Wyrównującą bramkę strzelił Pedro, chłopak z Teneryfy, który w szkółce Barcelony uczy się od pięciu lat.

Dwa lata temu był już spakowany i gotowy do odjazdu, ale właśnie wtedy drugą drużynę Barcy przejął Guardiola i powiedział, że da szansę skrzydłowemu, na którym inni się nie poznali. Minęły dwa lata i Pedro odjeżdża z Abu Zabi jako rekordzista świata: jedyny piłkarz, któremu w jednym sezonie udało się strzelić gola we wszystkich rozgrywkach.

Drugą bramkę, już w dogrywce, zdobył Leo Messi. Zwycięzca plebiscytu „France Football”, który w najbliższych dniach zostanie też piłkarzem roku FIFA. A wszystko to dzięki Barcelonie, bo Messi z reprezentacji Argentyny to temat na zupełnie inną opowieść.

Dla Guardioli oni są sobie równi: Pedro, o którym nikt rok temu nie słyszał, i wielki Messi. W zarobkach i popularności może ich dzielić przepaść, ale to już jest sprawa prezesa Laporty. Guardiola nigdy się w to nie wtrącał i żądał od szefa klubu wzajemności.

Otoczył się kolegami ze szkółki La Masia, a odciął od wszystkich innych, nieważne, czy byliby jego przyjaciółmi czy wrogami. Wyprowadził codzienne życie drużyny z boisk pod Camp Nou do ośrodka treningowego położonego kilkanaście kilometrów od stadionu. Słuchał tylko siebie, nawet jeśli Johan Cruyff mówi i pisze w swoich felietonach inaczej.

Dziennikarzy Guardiola nie dzielił na dobrych i złych, ze wszystkimi rozmawiał tylko na konferencjach prasowych, odmawiając indywidualnych wywiadów. A drużynie dał jedyną rzecz, której jej brakowało. – Czyli dyscyplinę – potwierdzili Andres Iniesta i Xavi w wywiadzie dla sobotniego „El Pais”.

Guardiola wychował sobie bohaterów na każdą okazję. Messiego, który wiedział, kiedy może odpoczywać, a kiedy ma ratować drużynę. Xaviego, który nie zawodził właściwie nigdy. Iniestę, holującego drużynę w decydujących momentach ostatniej Ligi Mistrzów. Gerarda Pique, który sprawił, że eksperci zaczęli mówić o powrocie libero w stylu Beckenbauera. Strzelającego w lidze gola za golem Zlatana Ibrahimovicia, najlepszego na początku sezonu Seydou Keitę. Wymieniać można długo.

Keita w finale zszedł z boiska z kontuzją, ale ma czas, żeby się wyleczyć. Do końca roku mistrzowie mistrzów odpoczywają. Następny mecz zagrają dopiero na początku stycznia.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?