Scenariusz do tego melodramatu mógłby z powodzeniem walczyć o nominację do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. W sobotnie popołudnie Chelsea zagra z Manchesterem City. Nikt nie nazywa tego spotkania inaczej niż starciem Terry’ego i Bridge’a, dawnych przyjaciół, a obecnie wrogów publicznych.
Wszystko przez romans Terry’ego z Vanessą Perroncel, byłą partnerką i matką dziecka Bridge’a. Miłosna historia przewróciła życie piłkarzy do góry nogami. Terry, przyjmowany na wszystkich stadionach gwizdami i buczeniem, musiał oddać opaskę kapitana reprezentacji. Bridge właśnie zrezygnował z występów w kadrze. – Gra w reprezentacji Anglii zawsze była dla mnie zaszczytem. Ale uważam, że moja obecność spowodowałaby niepotrzebne podziały i mogła źle wpłynąć na zespół – tłumaczył swoją decyzję Bridge i dodał: – Życzę chłopakom wszystkiego najlepszego. Na Wyspach już przyjmują zakłady, czy Bridge poda Terry’emu rękę przed sobotnim meczem. Na dalszy plan zeszły kontuzja Petra Cecha, powrót Carlosa Teveza i dyskwalifikacja Emmanuela Adebayora.
[srodtytul]Na Wembley o puchar[/srodtytul]
Chelsea ma punkt przewagi nad Manchesterem United, ale mistrzowie Anglii spotkanie tej kolejki rozegrali awansem. We wtorek pokonali West Ham 3:0 po golach Wayne’a Rooneya (dwa) i Michaela Owena, a w niedzielę mogą zdobyć pierwsze w tym sezonie trofeum. W 50. finale Pucharu Ligi Angielskiej zmierzą się na Wembley z Aston Villą.
Nie wiadomo, na którego bramkarza postawi tym razem Alex Ferguson. We wtorek bronił nieoczekiwanie Ben Foster. Tomasz Kuszczak siedział na ławce, a Edwin van der Sar (przedłużył kontrakt do czerwca 2011 roku) odpoczywał. Jedno jest pewne: w niedzielę nie wystąpią Rio Ferdinand i Anderson, którzy w cuglach wygraliby rywalizację o tytuł największego pechowca United. Pierwszy przez uraz pleców stracił większość sezonu, drugi zerwał więzadła krzyżowe i wszystko wskazuje na to, że mundial w RPA przejdzie mu koło nosa.