– Gdyby Lyon nas wyeliminował, to byłaby tragedia. To dobra drużyna, ale tylko we Francji – mówił niedawno Guti, pomocnik Realu.
Dobrymi drużynami, ale tylko w swoich krajach, przez pięć kolejnych lat dla gwiazd z Santiago Bernabeu były kolejno: Juventus, Arsenal, Bayern, Roma i Liverpool. Wszystkie eliminowały Real już w 1/8 finału. Kibice nie wytrzymają szóstego upokorzenia z rzędu i zapomną to, że Real po cichu – bo bez zachwytów – wyprzedził w tabeli Primera Division Barcelonę, którą od dwóch lat wszyscy się zachwycają.
– Spokojnie, pierwszy mecz przegraliśmy 0:1, teraz wygramy 3:0. Kibice mogą przyjść na stadion zrelaksowani – mówi Sergio Ramos. Trener Manuel Pellegrini także nie ma wątpliwości. – Będziemy w ćwierćfinale – stwierdził wczoraj.
Pewność siebie w tym sezonie wracała do Realu powoli. Pellegrini był zwalniany przez prasę po każdym gorszym meczu, a tak komfortowej sytuacji jak przed rewanżem z Lyonem nie pamięta. W sobotę Real przegrywał u siebie 0:2 z Sevillą, jednak dzięki sile woli i walce do końca wygrał 3:2, strzelając gola w doliczonym czasie. Takie mecze dodają skrzydeł. Żółte kartki wykluczyły z gry Marcelo i Xabiego Alonso. Zdrowi i w bojowych nastrojach są Cristiano Ronaldo i Kaka, do formy po kontuzji nie zdąży wrócić Karim Benzema – kupiony tego lata z Lyonu.
Francuzi przyjeżdżają do Madrytu,jako trzecia drużyna w tabeli swojej ligi. Ale w ostatni weekend Lyon tylko zremisował z Boulogne – drugim zespołem od końca. Na Santiago Bernabeu nie będzie jednak odgrywał roli Kopciuszka, bo do niej nie pasuje. Na nowych zawodników wydał 70 milionów euro.