Stadion w budowie, Legia w rozsypce

Mimo zwycięstwa w Warszawie nad Ruchem 2:1 Legia odpadła z rozgrywek o Puchar Polski. O awansie chorzowian zadecydował gol zdobyty w dogrywce

Publikacja: 24.03.2010 02:01

Stadion w budowie, Legia w rozsypce

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Był to jeden z najsłabszych i najsmutniejszych meczów, jakie ostatnio rozegrano na Łazienkowskiej. Ruch mógł zapewnić sobie awans już w pierwszej połowie i wtedy znudzeni widzowie nie musieliby męczyć się przez 30 minut dogrywki. Ale z dwóch wyjątkowo dogodnych sytuacji Marcin Zając nie wykorzystał żadnej.

Rekord niemocy Zając pobił jednak po przerwie, kiedy minął już bramkarza Legii i mogąc popchnąć piłkę do bramki, postanowił poczekać na obrońców, którzy ostatecznie piłkę mu zabrali.

Publiczność zgotowała mu owację, a kiedy zmieniony przez trenera Waldemara Fornalika schodził z boiska, usłyszał jeszcze raz gromkie: „Dziękujemy”. Publiczność zresztą nieliczna, bo godzina 14 w dzień powszedni to nie jest najlepszy termin dla pracujących kibiców. Legia od początku nie sprawiała wrażenia drużyny, której zależy na zwycięstwie. Wzięła się do pracy dopiero po przerwie i wtedy powinna strzelić co najmniej trzy bramki. Skończyło się na jednej, zdobytej po rogu przez Bartłomieja Grzelaka. Strzelec dzielił się radością z pustą trybuną.

To, co legioniści pokazali wczoraj, można by potraktować jako strajk, gdyby nie świadomość, że dużo lepiej grać nie potrafią. Między innymi dlatego Łukasz Janoszka mógł w dogrywce przeprowadzić rajd między obrońcami, zakończony wyrównującą bramką dla Ruchu. Gol Tomasza Jarzębowskiego w ostatniej minucie był już tylko na otarcie łez.

[ramka][b]Wisła też odpadła[/b]

Mistrzowie Polski sensacyjnie przegrali w Krakowie z Lechią Gdańsk 1:3 i podzielili los Legii. Wszystkie gole w meczu rozgrywanym na stadionie Hutnika padły przed przerwą, a pierwszy – dla Lechii – już w 45. sekundzie. Błędy defensywy gospodarzy i bramkarza Pawełka zadecydowały o dwubramkowej przewadze Lechii. Po przerwie Wisła nacierała, ale piłka ani razu nie wpadła do bramki gości. [i]—w.m.[/i][/ramka]

[ramka][srodtytul]1/4 FINAŁU PUCHARU POLSKI[/srodtytul]

[b]• Legia Warszawa – Ruch Chorzów 2:1[/b] (1:0, 1:1). Bramki – dla Legii: B. Grzelak (65), T. Jarzębowski (120); dla Ruchu: Ł. Janoszka (108). Sędziował P. Gil (Lublin). Widzów 1500. Pierwszy mecz 0:1, awans Ruchu.

[b]• Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:3[/b] (1:3). Dla Wisły: P. Małecki (22-karny); dla Lechii: Ł. Surma (1), P. Brożek (10-samob.), I. Lukjanovs (37). Sędziował M. Borski (Warszawa). Widzów 2000. Pierwszy mecz 0:0, awans Lechii. [/ramka]

Piłka nożna
Kadra przeprowadza się do Chorzowa. Dlaczego polscy piłkarze nie zagrają już na PGE Narodowym?
Piłka nożna
Czerwona kartka Wojciecha Szczęsnego. Kto będzie bronił w Barcelonie?
Piłka nożna
Szybcy i wściekli. Barcelona rozbiła Real i ma Superpuchar Hiszpanii, Wojciech Szczęsny z czerwoną kartką
Piłka nożna
Piłkarze bez przedłużonych kontraktów. Kto po sezonie może odejść za darmo?
Piłka nożna
Będzie pierwsze w tym roku El Clasico. Barcelona i Real zagrają o Superpuchar Hiszpanii