Rz: Rzadko się zdarza, by trener zwycięzcow przyznawał, że jego drużyna przez większość meczu prowadziła niezasłużenie.
Jacek Zieliński:W pierwszej połowie mecz Korony z Górnikiem Zabrze był wyrównany, ale to rywale zmarnowali dwie doskonałe sytuacje. Wiedziałem, że będzie ciężko. Mówiłem moim piłkarzom, że pierwszego gola muszą zdobyć z ataku pozycyjnego, a Górnik dobrze się zabezpiecza.Kiedy wreszcie się udało, było już dużo łatwiej. 3:0 to jednak nie byłby wynik oddający przebieg spotkania.Dwa gole Górnikowi się należały.
Były to jednak dwie pierwsze bramki stracone przez Koronę w tym sezonie na własnym stadionie.
To było jakieś prawo serii, rzecz, której do końca nie da się wyjaśnić. Doping naszych fanów pozwolił moim za- wodnikom uwierzyć, że na własnym boisku są w stanie wygrywać i nie tracić goli. Teraz je stracili, ale ciągle wygrywają, i to jest najważniejsze. Sześć razy z rzędu nie udało się rywalom wywieźć z Kielc ani jednego punktu. Cieszę się, bo widać efekty naszej pracy. Zawodnicy dużo lepiej się rozumieją niż na początku sezonu.
Wierzy pan w powiedzenie, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta?