Barcelona może pomóc Borucowi

Arsene Wenger może być zły, ale tylko na siebie. Arsenal nie walczył do końca o pierwsze miejsce w grupie i dlatego już w 1/8 finału trafił na Milan

Aktualizacja: 22.12.2007 00:51 Publikacja: 22.12.2007 00:50

Barcelona może pomóc Borucowi

Foto: AFP

Jeżeli Artur Boruc rzeczywiście chce opuścić Celtic Glasgow podczas letniego okna transferowego, jego klub nie mógł lepiej trafić. Los, który w 1/8 finału skojarzył Szkotów z Barceloną, to świetny prezent na Gwiazdkę dla polskiego bramkarza. Chociaż zainteresowanie katalońskiego klubu Borucem to raczej plotka, trudno o lepszy efekt promocyjny niż dobra gra z katalońskim gigantem.

– Artur musi się cieszyć, gdy dziennikarze piszą , że interesuje się nim Barcelona, ale w tym klubie potrzebują raczej innego typu zawodnika – mówi „Rz” Frans Hoek, trener bramkarzy reprezentacji Polski, przed laty pracujący w Barcelonie. – Nie twierdzę, że Boruc by sobie tam nie poradził, ale on gra częściej na linii niż na przedpolu, a w klubie z Camp Nou bramkarz tak naprawdę jest ostatnim obrońcą.

Wczorajsze losowanie w Nyonie (Szwajcaria), chociaż w rozgrywkach pozostało tylko 16 drużyn, było tak skomplikowane, że zupełnie pozbawione uroku. Podstawowa zasada, że do drużyn, które wygrały grupy, dobrane zostaną te z drugich miejsc, ograniczona została przez dwie pozostałe: nie mogły na siebie trafić kluby z tego samego kraju, wykluczono także powtórki meczów z fazy pucharowej.

Pasjonująco zapowiadają się mecze drużyn z Mediolanu, które trafiły na finalistów dwóch ostatnich rozgrywek. Inter, który w Serie A na 16 meczów wygrał 12 i tylko cztery zremisował, zmierzy się z Liverpoolem.

– Sposób, w jaki awansowaliśmy do fazy pucharowej, na pewno przybliżył kilku naszych fanów do zawału, ale to, co pokazaliśmy w trzech ostatnich meczach grupowych, sprawia, że nie boimy się nawet mistrza Włoch – mówił w Nyonie dyrektor Liverpoolu Rick Parry.

Dla kibiców Interu dwa tytuły mistrzowskie wywalczone w latach, kiedy najwięksi rywale ponosili karę za korupcję, to za mało. Ostatni triumf w Pucharze Mistrzów z 1965 roku pamiętają już tylko najstarsi.

Losowania nie przyjęto z entuzjazmem. – Nikt chyba nie chce się mierzyć z drużyną Rafaela Beniteza tak szybko. Premiership jest obecnie najsilniejszą ligą w Europie, a Liverpool klubem, który potrafi się podnieść w sytuacjach, w których inni już dawno by się poddali – mówił reprezentujący Inter Ernesto Paolillo.

Niełatwe zadanie czeka też drugą drużynę z San Siro. Broniący trofeum Milan zagra z finalistą sprzed dwóch lat Arsenalem. Tak trudnego rywala już na początku fazy pucharowej Arsene Wenger dostał na własne życzenie. Mógł wygrać w grupie, ale nie chciał, i gdy Arsenal zapewnił już sobie awans, do gry wystawiał młodzież, która nie potrafiła wygrać meczu ze Slavią w Pradze.

W efekcie Sevilla, która wyprzedziła klub z Londynu, w 1/8 finału w nagrodę spotka się z Fenerbahce Stambuł, które pierwszy raz przeszło fazę grupową, a grający przez wiele tygodni najładniejszy futbol w Europie Arsenal może odbić się od zawsze solidnego Milanu. Tym bardziej że Włosi potrafią grać z drużynami z Wysp. W poprzednim sezonie w półfinale wyeliminowali Manchester United, a w finale pokonali Liverpool.

Liga Mistrzów od lat kisi się we własnym elitarnym sosie, dlatego nikogo nie dziwi kolejne starcie Realu Madryt z Romą. Na szczęście obędzie się już bez spotkania Barcelony z Chelsea, bo tym razem klub z Londynu trafił na Olympiakos Pireus. W drużynie mistrza Grecji gra Michał Żewłakow.Poza nim i Borucem na występy może liczyć jeszcze pięciu Polaków – Maciej Żurawski (Celtic), Tomasz Kuszczak (Manchester), Przemysław Kaźmierczak (Porto), Jerzy Dudek (Real) i Łukasz Fabiański (Arsenal).

Wczoraj rozlosowano także pary 1/16 finału Pucharu UEFA. Najciekawiej zapowiada się walka Glasgow Rangers z Panathinaikosem Ateny.

(pierwsze mecze 19 i 20 lutego, rewanże 4 i 5 marca): • Celtic Glasgow – Barcelona • Olympique Lyon – Manchester United • Schalke 04 Gelsenkirchen – Porto • Liverpool – Inter Mediolan • AS Roma – Real Madryt • Arsenal Londyn – AC Milan • Olympiakos Pireus – Chelsea Londyn• Fenerbahce Stambuł – Sevilla

1/16 finału Pucharu UEFA

(pierwsze mecze 13 i 14 lutego, rewanże 21 lutego): • Aberdeen – Bayern Monachium • AEK Ateny – Getafe • Bolton Wanderers – Atletico Madryt • Zenit St. Petersburg – Villarreal • Galatasaray Stambuł – Bayer Leverkusen • Anderlecht Bruksela – Girondins Bordeaux • Brann Bergen – Everton • FC Zurich – Hamburger SV • Glasgow Rangers – Panathinaikos Ateny • PSV Eindhoven – Helsingborg • Slavia Praga – Tottenham Hotspur • Rosenborg Trondheim – Fiorentina • Sporting Lizbona – Basel • Werder Brema – Braga • Benfica Lizbona – Nuernberg • Olympique Marsylia – Spartak Moskwa.

Michał Żewłakow, piłkarz Olympiakosu Pireus

RZ: Los nie był chyba zbyt szczęśliwy dla pana drużyny? Chelsea Londyn to jeden z faworytów Ligi Mistrzów.

Michał Żewłakow: I dlatego bardzo się cieszę, że na nich trafiliśmy! Na tym etapie rozgrywek nie ma już słabych drużyn, więc jak spadać, to z wysokiego konia. Nie uważam jednak, że stoimy na straconej pozycji.

Grałem już kiedyś przeciwko Chelsea w barwach Anderlechtu i okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Wierzy pan w awans do kolejnej rundy?

Chcąc być mistrzem, trzeba wygrywać z najlepszymi. A jak się nie da wygrać, to można się przynajmniej wiele nauczyć. Chciałem trafić na Milan, ale nasz trener Takis Lemonis przekonywał piłkarzy, że trafimy na Anglików, bo zawsze ma do nich szczęście w losowaniu. No to wykrakał.

Obecność Olympiakosu w gronie 16 najlepszych drużyn Europy to niespodzianka?

Patrząc na to, co mieliśmy do zaoferowania w poprzednich sezonach – na pewno tak. W tegorocznych rozgrywkach pokazaliśmy się jednak z dobrej strony i zasłużyliśmy na awans. Nie zawsze wygrywa drużyna najbardziej utytułowana albo najbogatsza. Tak samo może być w meczach z Chelsea. Didier Drogba jest świetnym napastnikiem, trudnym do upilnowania. A i tak się cieszę, że będę się mógł sprawdzić, starając się go zatrzymać. Pewnie już nikt nie pamięta, że w Pireusie nie wygrał ostatnio nawet Real Madryt.

Jeżeli Artur Boruc rzeczywiście chce opuścić Celtic Glasgow podczas letniego okna transferowego, jego klub nie mógł lepiej trafić. Los, który w 1/8 finału skojarzył Szkotów z Barceloną, to świetny prezent na Gwiazdkę dla polskiego bramkarza. Chociaż zainteresowanie katalońskiego klubu Borucem to raczej plotka, trudno o lepszy efekt promocyjny niż dobra gra z katalońskim gigantem.

– Artur musi się cieszyć, gdy dziennikarze piszą , że interesuje się nim Barcelona, ale w tym klubie potrzebują raczej innego typu zawodnika – mówi „Rz” Frans Hoek, trener bramkarzy reprezentacji Polski, przed laty pracujący w Barcelonie. – Nie twierdzę, że Boruc by sobie tam nie poradził, ale on gra częściej na linii niż na przedpolu, a w klubie z Camp Nou bramkarz tak naprawdę jest ostatnim obrońcą.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
W Korei Północnej reżim zakazuje transmisji meczów trzech klubów Premier League
Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn