Arsene Wenger nie przejął się remisem w ostatnim ligowym meczu z Portsmouth. Jego Arsenal stracił pierwsze miejsce w tabeli Premiership tylko na jedną kolejkę. W sobotę zawodnicy z Londynu efektownie wygrali z Evertonem 4: 1, podczas gdy Manchester United niespodziewanie przegrał z West Hamem 1: 2.
Być może na piłkarzy Aleksa Fergusona źle zadziałała kara, jaką menedżer nałożył na nich za skandaliczne zachowanie podczas świątecznej imprezy integracyjnej. 30 zawodników zapłaci ponad milion euro za pijackie wybryki i podejrzenie zbiorowego gwałtu na 17-latce. Wściekły Ferguson zapowiedział jednocześnie, że nie będzie się wahał wyrzucać piłkarzy z drużyny, jeśli sytuacja kiedykolwiek się powtórzy.
Spotkanie z West Hamem Manchester mógł i powinien wygrać. Po pierwszej połowie prowadził po golu Cristiano Ronaldo, jednak role na boisku odwróciły się po przerwie, gdy Portugalczyk nie potrafił wykorzystać rzutu karnego. Broniący 90 minut w barwach United Tomasz Kuszczak nie miał szans przy golach Antona Ferdinanda i Matthew Upsona.
Manchester przegrał, mimo że był lepszy. W tym samym czasie Arsenal wywalczył trzy punkty, chociaż lepsze wrażenie sprawiali rywale z Evertonu. Drużyna Wengera do przerwy przegrywała, w drugiej części wyszła na prowadzenie, a kolejne dwa gole dołożyła, grając w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Nicklasa Bendtnera.
Ośmiu bramek, jakie padły w ostatniej kolejce w meczu Chelsea z Aston Villą (4:4), pozazdrościli zawodnicy Tottenhamu Hotspur i Reading. W dreszczowcu, jaki zafundowali swoim fanom piłkarze Juande Ramosa na White Hart Lane, goście czterokrotnie wychodzili na prowadzenie, a i tak ostatecznie przegrali. Wynik 6:4 bardziej jednak pasuje do tenisa niż do futbolu.