Jeszcze nie. Ale jesteśmy cały czas razem z Beatą, mieszkamy w Pafos i jest nam dobrze. O dzieciach na razie nie myślałem. Patrzę na kolegów piłkarzy, którzy mają dzieci, i ciągle do nich tęsknią. Postanowiłem mieć dzieci wtedy, kiedy będę miał dla nich czas. Niedługo, bo nie chcę grać zawodowo do późnej starości.
Cały czas jest pan w formie. Sylwetka i szybkość te same co dawniej, a słyszeliśmy, że skuteczność też.
No, może nie do końca jest tak samo, jak było. Przez ostatnie lata żyłem w dużym stresie. Walczyłem o swoją pozycję z ludźmi, których intencji nie mogłem zrozumieć. A już to, co mnie spotkało w Portsmouth, było szokiem. Nie dano mi szansy, potraktowano jak kogoś całkowicie niepotrzebnego, mimo że sprowadzono mnie tam z powodu moich umiejętności. Trener Harry Redknapp zachowywał się wobec mnie bardzo nieładnie. Było mi przykro i wróciłem do Grecji.
Może dlatego tak się tam z panem obeszli, że o chorobie pańskich kolan wiedziała cała Europa. Uznano, że jest pan piłkarzem niepełnosprawnym i już nic z pana nie będzie.
No właśnie. A ja cały czas gram. Miałem problemy z kolanami, ale nie była to nieuleczalna choroba, jak czasami słyszałem. Mało który zawodowy piłkarz nie cierpi na ból kolan po wielu sezonach spędzonych na boisku. Pisanie o tym w ten sposób było dla mnie bardzo niekorzystne. Utarła się opinia, że Olisadebe nigdy nie będzie grał tak, jak dla Polski. Wiedzieli o tym menedżerowie, a kluby, które początkowo chciały ze mną podpisać kontrakt, szybko rezygnowały. Dużo w ten sposób straciłem. A dziś moje kolana są w porządku.
Ale jeśli grało się na mistrzostwach świata i w Lidze Mistrzów, to przeprowadzka na Cypr musi być stresująca...