Przez tydzień Leo Beenhakker udzielał piłkarzom korepetycji, a dziś podda ich egzaminowi, podczas którego przekona się, co z tych lekcji zrozumieli. Spośród 22 zawodników trenujących w Pafos 13 grało w ostatnim meczu – przeciw Bośni i Hercegowinie w grudniu w Turcji.
Beenhakker wciąż szuka odpowiednich zawodników, ale można sądzić, że z każdym meczem przybliżającym nas do Euro grupa piłkarzy będzie coraz bardziej stabilna. Tak przynajmniej powinno być.
Podczas treningów trudno było wskazać piłkarza przewyższającego pozostałych. Poziom jest dość wyrównany. Niektóre zagrania wzbudzały podziw, inne – grymas zażenowania. Jak w naszej lidze. Chociaż Beenhakker mówi, że dwaj zawodnicy wywarli na nim wielkie wrażenie. Nazwisk nie podał. Prawdziwym miernikiem umiejętności i przydatności będzie dopiero mecz i dlatego jest on dla wszystkich tak ważny.
Trudno powiedzieć, w jakim składzie wybiegną Polacy. W oficjalnych meczach towarzyskich FIFA dopuszcza możliwość sześciu zmian, więc na pewno zobaczymy 17 piłkarzy.
– Mecz jest ważny – powiedział Beenhakker – ale nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to Finlandia, czy ktoś inny. Jesteśmy w trakcie realizowania planu, którego częścią są spotkania towarzyskie. Myślimy nie o Finlandii jako najbliższym przeciwniku, ale o celu, jakim są mistrzostwa Europy. Spośród czterech projektów, jakie mamy zrealizować, tylko jeden jest za nami – eliminacje do Euro 2008. Następny to finały, a dwa kolejne to eliminacje i finały mistrzostw świata 2010. Wszystko, co robimy, jest podporządkowane tym projektom. Cieszę się, że Radosław Matusiak i Maciej Żurawski zmienili kluby, bo dzięki temu będą mogli regularnie grać. Mam nadzieję, że Grzegorz Rasiak też znajdzie miejsce w Boltonie, a o Jacka Krzynówka się nie martwię. To jest profesjonalista w każdym calu i kiedy zajdzie potrzeba, taki trener jak Felix Magath też po niego sięgnie.