Piłkarze Zenitu Sankt Petersburg pokonali w finale rozgrywek o Puchar UEFA Rangers z Glasgow, chociaż przyszło im to z większym trudem, niż można się było spodziewać.
Rosjanie byli faworytami meczu w Manchesterze, ponieważ we wcześniejszych spotkaniach robili znacznie lepsze wrażenie od Szkotów. Wbili po cztery bramki drużynom Bayeru Leverkusen i nowemu mistrzowi Niemiec – Bayernowi Monachium, więc wydawało się, że z Rangersami mogą te wyczyny powtórzyć. Ale szkocki zespół, o którym mówi się, że nieefektowną grę przynoszącą korzyści opanowali do mistrzostwa i tym razem przygotowali się bardzo dobrze.
Każdy piłkarz Zenitu dostanie od Gazpromu za zdobycie pucharu 650 tysięcy euro premii
Ich trener Walter Smith, zdaniem wielu kibiców najwybitniejszy nauczyciel futbolu w 135-letniej historii Rangersów, nie miał zbyt wielu możliwości manewru. Jego piłkarze są wielcy słabością przeciwników. Bardzo skuteczni w obronie, czekają na błędy i czasami je wykorzystują. Ich taktyka na finał była podobna, a grę ułatwiała im nieobecność najskuteczniejszego strzelca Zenitu Pawła Pogrebniaka. Zastępujący go Turek Fatih Tekke taki skuteczny nie jest.
Przez całą pierwszą połowę Rosjanie bili więc głową w mur, nie mogąc zrobić w nim żadnej wyrwy. Szkoci, chcąc nie chcąc, ograniczali się do przeszkadzania na swojej połowie i oswabadzających wykopów w kierunku jedynego napastnika Francuza Jean-Claude Darcheville’a. Ta nieskomplikowana taktyka, wprawdzie niegodna finału, ale skrojona na miarę możliwości, mogła przynieść korzyści. W ostatniej minucie przed przerwą Darcheville został sfaulowany przed linią pola karnego przez Igora Denisowa, jednak Szkoci nie potrafili wykorzystać rzutu wolnego.