Puchar Europy jedzie do Manchesteru

Wysoki poziom dwóch angielskich drużyn, piękne bramki, czternaście rzutów karnych, bijatyki i dramaty - wszystko to oglądaliśmy w finale na Łużnikach, w którym wpływ na wynik miało też szczęście i pech.

Aktualizacja: 23.05.2008 02:43 Publikacja: 22.05.2008 00:39

Rio Ferdinand i Ryan Giggs z Pucharem Europy

Rio Ferdinand i Ryan Giggs z Pucharem Europy

Foto: AFP

Tylko przez pierwszy kwadrans obydwie drużyny ostrożnie badały swoje, i tak dobrze znane, możliwości. Pierwszy efektowny atak przeprowadził w 16 minucie Cristiano Ronaldo, który po minięciu Michaela Essiena dośrodkował na pole karne. Jeszcze tym razem bez efektu.

Kiedy sześć minut później Paul Scholes sfaulował na środku boiska wychodzącego z kontratakiem Claude Makelele, na boisku pierwszy raz zrobiło się gorąco. Anglik trafił Francuza łokciem w plecy, powodując jego upadek. Sam przy tym ucierpiał, zalał się krwią, niewiele brakowało, żeby doszło do bijatyki z udziałem większej liczby graczy, ale sędzia pokazał Scholesowi żółtą kartkę i uspokoił sytuację.

Po pięciu minutach Manchester prowadził 1:0. W narożniku boiska Scholes i Wes Brown wymienili między sobą dwa podania, jakby ćwiczyli na treningu grę "w dziadka". Piłkarze Chelsea nie zdołali im przeszkodzić, Brown podał na pole karne, gdzie bliżej drugiego słupka stał Cristiano Ronaldo. Pilnujący go od początku meczu Essien popełnił błąd, jaki na tym poziomie nie powinien się zdarzyć. Nie dość, że nie pilnował Portugalczyka tak, aby mieć go przed sobą, to chyba w ogóle nie wiedział gdzie on jest. Był za nim. Wyskoczył w górę i strzałem głową przy słupku zdobył prowadzenie dla United. To był 42 gol Portugalczyka w sezonie, wynik jak na współczesną piłkę niezwykły.

Niewiele brakowało, a Chelsea wyrównałaby po jedynym błędzie bardzo dobrze prowadzącego mecz Słowaka Lubosa Michela. Nie zauważył on faulu Michaela Ballacka na Rio Ferdinandzie. Popychany Anglik strzelił głową we własną bramkę i Edwin van der Sar z trudem wybił piłkę na rzut rożny. W minutę później oglądaliśmy najpiękniejszą akcję finału. Wayne Rooney z pozycji cofniętego lewoskrzydłowego podał piłkę na prawe skrzydło, na odległość ponad 50 metrów. Już samo to było niezwykłe. Cristiano Ronaldo piłkę przyjął i mimo, że miał obok siebie dwóch obrońców, zdołał dośrodkować. Pod bramką w trudnej sytuacji głową strzelał Carlos Tevez. Petr Cech odbił piłkę pod nogi Johna Terry’ego, który ledwie wykopał ją jak najdalej od bramki. Ale daleko nie zdołał. Michael Carrick stał nie pilnowany przed polem karnym, strzelił prosto w bramkę, ale Cech jeszcze raz pokazał wspaniałą klasę. Cała akcja, od podania Rooneya, trwała około pięciu sekund i warto było choćby dla niej przyjść na mecz.

Jeszcze raz Tevez był bliski zdobycia gola, po podaniu Rooneya z lewej strony, ale nie zdołał trafić w piłkę.

Wyrównanie padło w ostatniej minucie pierwszej połowy. Na atak zdecydował się najsłabszy gracz w obronie Chelsea - Essien. Piłka odbiła się od Nemanji Vidica, Rio Ferdinand nie zdążył jej wybić i Frank Lampard trafił z bliska do siatki.

Jeszcze w doliczonym czasie Ricardo Carvalho brutalnie sfaulował swojego rodaka Cristiano Ronaldo, za co ukarany został żółtą kartką.

Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. Chelsea wyciągnęła wnioski, zaczęła grać uważniej, nie dawała Manchesterowi miejsca na rozgrywanie piłki, Ronaldo pilnowało dwóch obrońców i teraz drużyna Aleksa Fergusona miała kłopoty. Chelsea osiągnęła przewagę, nie potrafiła jednak jej wykorzystać. Na 12 minut przed końcem Didier Drogba, już prawie upadając daleko za polem karnym, strzelił nieoczekiwanie i piłka trafiła w słupek. Już w dogrywce podobnego pecha miał Lampard - trafił w poprzeczkę. O pechu może też mówić Ryan Giggs. Wszedł na boisko w 87 minucie, a był to jego 759 mecz w barwach Manchesteru - rekord Bobby’ego Charltona został pobity. I w takim meczu Giggs znakomicie strzelał, jednak Terry głową zdołał wybić piłkę na róg.

Na pięć minut przed końcem, kiedy zawodnicy tracili już siły, łapały ich skurcze, a w pewnym momencie aż czterech londyńczyków leżało na boisku, ich zdaniem, Tevez, oddając piłkę zachował się nie fair. Doszło do przepychanki z udziałem kilku zawodników. Didier Drogba wykazał w tej sytuacji najmniej odporności, uderzył końcami palców Vidicia w twarz i został ukarany czerwoną kartką.

W rzutach karnych początkowo nikt się nie mylił. Trafiali kolejno: Carlos Tevez, Michael Ballack, Michael Carrick, Juliano Belletii, którego ze względu właśnie na jedenastki Avram Grant wpuścił na boisko w 120 minucie. Cristiano Ronaldo, jeden z wyróżniających się piłkarzy meczu, od początku nie miał koncepcji jak wykonywać jedenastkę. Niedawno, w meczu z Barceloną nie trafił w bramkę. Teraz robił jakiś dziwny rozbieg, na chwilę stanął, ale Cech nie dał się nabrać i strzał Portugalczyka obronił.

Frank Lampard strzelił na 3:2, Owen Hargreaves wyrównał, Ashley Cole dał przewagę Chelsea, Nani strzelił dla Manchesteru. Do ostatniego strzału podszedł kapitan niebieskich John Terry. Gdyby zdobył gola - dałbym swojej drużynie zwycięstwo. Na mokrym boisku jednak się pośliznął i nie trafił w bramkę! 4:4 i druga seria, do pierwszego błędu.

Anderson, Salomon Kalou i Ryan Giggs wykorzystali szanse. Nicolas Anelka nie - jego uderzenie obronił Erwin van der Sar i Manchester po raz trzeci w swojej historii zdobył Puchar Mistrzów. Pięćdziesiąt lat po katastrofie lotniczej, w której zginęło ośmiu graczy Manchesteru i czterdzieści lat po finale z Benfiką. Nic dziwnego, że do loży, w której czekał z pucharem i medalami prezydent UEFA Michel Platini, piłkarzy Manchesteru wprowadzał największy bohater tego klubu - Bobby Charlton.

A wśród zwycięzców był Tomasz Kuszczak, któremu należał się medal za grę we wcześniejszych meczach. Jest czwartym Polakiem, który zdobył Puchar Mistrzów. Po Zbigniewie Bońku (1985), Józefie Młynarczyku (1987) i Jerzym Dudku (2005)

Rzuty karne 6:5 dla Manchesteru

Moskwa, stadion Łużniki.

Dla Manchesteru C. Ronaldo (27); dla Chelsea F. Lampard (45). Czerwona kartka: D. Drogba (116). Żółte kartki: P. Scholes, R. Ferdinand, N. Vidic, C. Tevez (MU);. Ricardo Carvalho, M. Ballack Chelsea). Sędziował L. Michel (Słowacja).

Manchester Utd.: Van der Sar - Brown (120, Anderson), Ferdinand, Vidic, Evra - Hargreaves, C. Ronaldo, Carrick, Scholes (87, Giggs) - Rooney (101, Nani), Tevez

Chelsea: Cech - Essien, Ricardo Carvalho, Terry, A. Cole - J. Cole (99, Anelka), Makelele (120, Belletti), Ballack, Lampard, Malouda (93, Kalou) - Drogba

1993 - Olympique Marsylia

1994 - AC Milan

1995 - Ajax Amsterdam

1996 - Juventus Turyn

1997 - Borussia Dortmund

1998 - Real Madryt

1999 - Manchester United

2000 - Real Madryt

2001 - Bayern Monachium

2002 - Real Madryt

2003 - AC Milan

2004 - FC Porto

2005 - Liverpool FC

2006 - FC Barcelona

2007 - AC Milan

2008 - Manchester United

8 - Cristiano Ronaldo (Manchester United)

6 - Didier Drogba (Chelsea), Steven Gerrard (Liverpool), Lionel Messi (FC Barcelona), Fernando Torres (Liverpool)

5 - Ryan Babel (Liverpool), Deivid (Fenerbahce), Zlatan Ibrahimovic (Inter Mediolan), Frederic Kanoute (FC Sevilla), Dirk Kuyt (Liverpool), Raul (Real Madryt)

Tylko przez pierwszy kwadrans obydwie drużyny ostrożnie badały swoje, i tak dobrze znane, możliwości. Pierwszy efektowny atak przeprowadził w 16 minucie Cristiano Ronaldo, który po minięciu Michaela Essiena dośrodkował na pole karne. Jeszcze tym razem bez efektu.

Kiedy sześć minut później Paul Scholes sfaulował na środku boiska wychodzącego z kontratakiem Claude Makelele, na boisku pierwszy raz zrobiło się gorąco. Anglik trafił Francuza łokciem w plecy, powodując jego upadek. Sam przy tym ucierpiał, zalał się krwią, niewiele brakowało, żeby doszło do bijatyki z udziałem większej liczby graczy, ale sędzia pokazał Scholesowi żółtą kartkę i uspokoił sytuację.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy
Piłka nożna
Francuzi wciąż bronią się przed muzułmańskimi symbolami w sporcie