Guardiola: terapia szokowa

FC Barcelona: Koniec z kupowaniem piłkarzy dla działu marketingu, teraz liczyć się będą tylko piłkarskie umiejętności. Na Camp Nou goją rany z poprzedniego sezonu i zapowiadają walkę o odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii. Josep Guardiola wyrzuca upadłe gwiazdy

Aktualizacja: 14.07.2008 14:39 Publikacja: 14.07.2008 03:44

Guardiola: terapia szokowa

Foto: AP

Guardiola ma być katalońską wersją Fabio Capello. Ma mieć odwagę, by zakończyć erę „Galacticos”.

Capello przyszedł do Realu Madryt przed dwoma laty, pożegnał piłkarzy kupowanych przez lata za dziesiątki milionów euro i jego drużyna zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. Za „Galaktycznych” uchodził Real, bo tam z kupowaniem gwiazd się obnoszono, w Barcelonie robiono to samo, tyle że po cichu. Po dwóch latach, kiedy gwiazdy nie tylko nie zapewniły żadnych sukcesów, ale zupełnie się skompromitowały, zaczął się letni okres wyprzedaży.

„Przynosicie nam wstyd”, „Upokorzenie”, „Bez dumy, wstydu, złości i charakteru” – pisała katalońska prasa po zakończeniu sezonu. Barcelona w tabeli była trzecia, a kibice zaczęli się domagać gruntownych zmian. Co ciekawe – piłkarzy także.

Na łamach „Sportu” przeprowadzono ankietę, zadając pytanie: Kto winien? Aż 48 procent fanów wskazało prezydenta Joana Laportę, 37 procent piłkarzy, a tylko 7 procent trenera Franka Rijkaarda. Głowy zaczęły jednak lecieć w dokładnie odwrotnej kolejności. Rijkaard został zwolniony zaraz po sezonie. Kibice wiedzieli jednak, że jedyną winą trenera było to, że nie potrafił zapanować nad grupą najbardziej znanych piłkarzy, którzy, zamiast grać, z każdym tygodniem coraz bardziej psuli atmosferę.

Laporta prezesowskiego stołka chwycił się bardzo mocno i nie chciał puścić. Do odwołania zabrakło niewiele. Aż 60 procent członków klubu chciało jego dymisji, ale aby ustąpił, potrzeba było 5 procent więcej. Prezydent Barcelony postanowił się bronić, zatrudniając Guardiolę. Myślał, że uspokoi kibiców, tymczasem znowu spudłował – przeciwko tej nominacji głosowało aż 82 procent kibiców.

Guardiola wydawał się idealnym kandydatem głównie dlatego, że jest uczniem ubóstwianego w Katalonii Johana Cruyffa i kojarzy się z drużyną, która po raz pierwszy zdobyła Puchar Mistrzów w 1992 roku. W Barcelonie się wychował, w słynnej szkółce La Masia spędził całą młodość. Mówi się, że myśli tylko o futbolu.

Za jego kandydaturą wstawiał się podobno sam Cruyff – twierdząc, że tylko Pepe jest w stanie „przywrócić ducha Dream Teamu”. Według Holendra jego wielka drużyna skończyła się wraz z odejściem Guardioli.

Nie zauważył już jednak, że wraz z odejściem z tej drużyny skończył się także sam Guardiola. W innych klubach zupełnie sobie nie poradził. Przeniósł się do Brescii (Włochy), tłumacząc, że przestał go podniecać widok szatni na Camp Nou. Po tygodniu gry w nowej lidze rutynowe badanie wykazało obecność w jego organizmie nandrolonu, został zawieszony na cztery miesiące. Nie poszczęściło mu się później w Romie, gdzie zagrał tylko w czterech meczach, karierę kończył w katarskim Al-Ahli Doha.Wrócił w jedyne miejsce na świecie, gdzie doceniano jego klasę – do Barcelony, ale już jako trener drugiej drużyny. Teraz objął stery trudne do utrzymania. Jeśli nie da rady – na pewno odejdzie także Laporta, który, chcąc wzmocnić swoją pozycję, namawia Cruyffa, by został dyrektorem sportowym.

Wymiana całej drużyny rzadko się udaje. W Barcelonie innej metody nawet nie szukano

Gaurdiola zaczął już sprzątać po poprzednikach. Po kilku dniach pracy stwierdził, że dla Deco, Ronaldinho i Samuela Eto’o w Barcelonie nie ma już miejsca. Deco odszedł pierwszy, korzystając z faktu, że trenerem Chelsea został Luiz Felipe Scolari – do niedawna selekcjoner reprezentacji Portugalii, który w 2003 roku namówił go do gry dla tego kraju. Barcelona wzięła za niego 10 milionów euro, a Scolari na początek pracy w Londynie sprowadził sobie na głowę problem. Deco w Barcelonie imprezował nie mniej niż Ronaldinho.

O sprzedaży Ronaldinho można by napisać kilka tomów. Rijkaard schował go pod klosz. Pamiętając, jak wiele drużyna mu zawdzięcza, nie mówił głośno o nocnych wyprawach piłkarza. Zresztą Brazylijczyk najczęściej gościł w klubie, którego właścicielem jest żona Rijkaarda.

Cztery lata temu Chelsea oferowała za niego 100 milionów euro. Sobotnie wydanie „La Gazzetty dello Sport” przekonuje, że Milan dogadał się już z Barceloną i Ronaldinho przejdzie na San Siro za 15 milionów. Być może nowy klub puści go na olimpiadę do Pekinu. Barcelona się na to nie godzi.Z Camp Nou pożegnał się także Gianluca Zambrotta, który przeszedł do Milanu. Edmilson trafił do Villarrealu, a Giovanni Dos Santos przeniósł się do Tottenhamu Hotspur. Skończył się kontrakt Liliana Thurama. Guardiola chętnie pozbyłby się także Thierry’ego Henry’ego, który tak długo czekał na transfer do Barcelony, że kiedy wreszcie do niej trafił, okazało się, że jest już za słaby.

Na wzmocnienia przeznaczono 120 milionów euro, wydano już ponad połowę. Daniel Alves i Seidou Keita przyszli z Sevilli i wzmocnieniem mogą być od razu, Gerard Pique i Martin Caceres to melodia przyszłości. Do Camp Nou blisko także Aleksandrowi Hlebowi z Arsenalu, który ma zastąpić Deco.

Barcelonę wymienia się w gronie zainteresowanych za każdym razem, gdy się mówi o transferze wielkiego piłkarza: David Villa, Andriej Arszawin, Didier Drogba, Xavi Alonso, Dymitar Berbatow – wszyscy podobno mają oferty od Guardioli. Ten zapewnia jednak, że szuka piłkarzy do gry, a nie po to, by sprzedać jak najwięcej koszulek z ich nazwiskiem.

Guardiola ma być katalońską wersją Fabio Capello. Ma mieć odwagę, by zakończyć erę „Galacticos”.

Capello przyszedł do Realu Madryt przed dwoma laty, pożegnał piłkarzy kupowanych przez lata za dziesiątki milionów euro i jego drużyna zdobyła mistrzostwo Hiszpanii. Za „Galaktycznych” uchodził Real, bo tam z kupowaniem gwiazd się obnoszono, w Barcelonie robiono to samo, tyle że po cichu. Po dwóch latach, kiedy gwiazdy nie tylko nie zapewniły żadnych sukcesów, ale zupełnie się skompromitowały, zaczął się letni okres wyprzedaży.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Piłka nożna
Łączy nas Luka Modrić
Piłka nożna
Michał Probierz apeluje o cierpliwość. Jak Polacy zagrają z Chorwatami?
Piłka nożna
Kylian Mbappe zdenerwował Francuzów. Wolał się bawić poza boiskiem
Piłka nożna
Polska - Portugalia 1:3. Wieczór do zapomnienia, wygrał tylko jeden kibic