Zapach wielkich pieniędzy

Chelsea Londyn. 500 milionów funtów w pięć lat to było za mało, by wygrać Ligę Mistrzów. Ale Roman Abramowicz wciąż wierzy, że jeszcze większe wydatki zapewnią mu sukces. Szykuje się transferowy rekord świata

Publikacja: 21.07.2008 02:56

Zapach wielkich pieniędzy

Foto: AP

Rosyjski właściciel Chelsea wraca do swojej ulubionej taktyki budowania zespołu. Zatrudnił trenera, któremu bardzo szybko dał się przekonać do ponownego odkręcenia kurka z pieniędzmi. Luiz Felipe Scolari ciągle chce więcej, niewykluczone, że latem tego roku padnie transferowy rekord, którego przez długi czas nikt nie pobije.

Scolari zapowiada się na kopię Pana Wyjątkowego, jak sam o sobie mówił Jose Mourinho. Portugalczyk zmęczył Abramowicza, znudził ciągłymi kłótniami i stawianiem na swoim. W pewnym momencie rosyjski miliarder postanowił udowodnić trenerowi, że w klubie rządzi nie ten, kto siedzi na ławce rezerwowych, ale ten, kto daje pieniądze na transfery. Wyników nie było i Mourinho musiał pożegnać się ze Stamford Bridge.

Jego następca – Avram Grant do Chelsea nie nadawał się pod żadnym względem. Przez swoich piłkarzy bywał wypraszany nawet z szatni. Chociaż w europejskich pucharach doszedł do nieosiągalnego do tej pory dla Chelsea finału, Abramowicz i tak go zwolnił.

Scolari, który z Portugalią zdobył wicemistrzostwo Europy w 2004 roku, a w 2006 roku – czwarte miejsce na świecie, nie ruszyłby się z Lizbony, gdyby nie wizja dużych pieniędzy. I to nie tylko tych w kontrakcie indywidualnym, ale obiecanych przez Abramowicza na zakupy. – Nowy zespół musimy budować z nową mentalnością zwycięzców – powiedział Scolari witany w Londynie.Nad mentalnością piłkarzy musi jednak pracować najmocniej. Drużyna jest rozbita, kolejni zawodnicy dostają oferty z innych klubów. Pechem Scolariego jest to, że równo z jego przenosinami do futbolu wrócił Mourinho. Nowy trener Interu Mediolan dla wielu zawodników Chelsea jest wyrocznią, a propozycja z jego strony – nie do odrzucenia.

Priorytetem dla Mourinho stało się sprowadzenie jednego ze swoich najwierniejszych żołnierzy – Franka Lamparda. Scolari przekonał Abramowicza, by natychmiast zaproponował piłkarzowi podwyżkę pensji do 120 tysięcy funtów tygodniowo. Lampard jednak odmówił, zdenerwował Abramowicza, a Scolariego nazwał kłamcą. Trener podobno obiecał nie robić Lampardowi problemów z odejściem z klubu po sprowadzeniu na Stamford Bridge swojego ulubieńca Deco, ale później zmienił zdanie.

Reklama
Reklama

Opera mydlana trwa od kilku tygodni, ale wszystko wskazuje na to, że Lampard w Chelsea grać już nie chce. Abramowicz stwierdził, że piłkarz zażądał zbyt dużej podwyżki, a na dodatek – pięcioletniej umowy, na co w przypadku 30-letniego zawodnika nie mógł się zgodzić.

W środku pola drużyny z Londynu i tak jest tłoczniej niż w londyńskim metrze. O jedno z dwóch miejsc Lampard walczyłby nie tylko z Deco, ale też z Michaelem Ballackiem, Mikelem Jonem Obim, Michaelem Essienem i Claude’em Makelele, który chociaż ma odejść do PSG, papierów jeszcze nie podpisał.

Kuszony propozycjami jest także Didier Drogba. Napastnikowi z Wybrzeża Kości Słoniowej zostało kilka dni na podjęcie decyzji o swojej przyszłości. Scolari zapewnił tylko, że „na 200 procent” widzi go w składzie i tak jak w przypadku Lamparda poprosił Abramowicza o przedstawienie piłkarzowi nowej umowy. Drogba chciałby zarabiać 130 tysięcy funtów tygodniowo – tyle co najlepiej opłacany w drużynie John Terry. Oznaczałoby to prawie dwukrotną podwyżkę. – Dajcie mu tyle, ile chce. Zasługuje na to – mówi trener.

Jeśli chodzi o to, kto na ile zasługuje, Scolari zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Transferowy rekord świata od 2001 roku wynosi 73 miliony euro, jakie Real Madryt zapłacił Juventusowi Turyn za Zinedine’a Zidane’a. Teraz Chelsea proponuje Milanowi za Kakę aż 100 milionów.

Gdy w styczniu 2002 roku Scolari przygotowywał reprezentację Brazylii do zdobycia mistrzostwa świata, dał szansę debiutu 20-letniemu wówczas piłkarzowi Sao Paolo. Teraz po tym, jak sprowadził do Chelsea Deco i Jose Bosingwę z reprezentacji Portugalii, sięga po starszych znajomych.

Scolari może wydać na transfery tego lata nawet dwieście milionów euro. Takiej rozrzutności jeszcze w futbolu nie było

Reklama
Reklama

Kaka oficjalnie odpowiada: nie. To samo mówi klub, ale „dobrze poinformowani” twierdzą, że nagrodzony za ostatni rok Złotą Piłką Brazylijczyk chętnie przeniósłby się do Chelsea, bo szuka nowych wyzwań, a Milan po pierwsze ma już Ronaldinho, po drugie – potrzebuje pieniędzy.Scolari kusi także Robinho z Realu Madryt, proponując za niego 60 milionów euro. Piłkarz początkowo nie chciał słyszeć o transferze, bo czuł, że staje się częścią gry o sprowadzenie do Madrytu Cristiano Ronaldo, ale w końcu doszedł do wniosku, że skoro nie jest szanowany w swoim klubie, to bardzo chętnie przeniesie się pod opiekę trenera, którego uwielbia.

W grze o Ronaldo, Scolariemu zarzuca się brzydkie faule. Podobno podczas mistrzostw Europy namawiał swojego piłkarza na przenosiny do Realu. Mówił o pociągu, który przez stację przejeżdża tylko raz i jeżeli się do niego nie wsiądzie, druga szansa już się nie powtórzy.

Menedżer Manchesteru United Alex Ferguson uznał, że Scolari zwyczajnie boi się mistrza Anglii w pełnym składzie, bo wie, że nie jest w stanie go pokonać. Jeżeli Scolari zrealizuje swoje plany transferowe, bać się jednak nie ma czego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.kolodziejczyk@rp.pl

Rosyjski właściciel Chelsea wraca do swojej ulubionej taktyki budowania zespołu. Zatrudnił trenera, któremu bardzo szybko dał się przekonać do ponownego odkręcenia kurka z pieniędzmi. Luiz Felipe Scolari ciągle chce więcej, niewykluczone, że latem tego roku padnie transferowy rekord, którego przez długi czas nikt nie pobije.

Scolari zapowiada się na kopię Pana Wyjątkowego, jak sam o sobie mówił Jose Mourinho. Portugalczyk zmęczył Abramowicza, znudził ciągłymi kłótniami i stawianiem na swoim. W pewnym momencie rosyjski miliarder postanowił udowodnić trenerowi, że w klubie rządzi nie ten, kto siedzi na ławce rezerwowych, ale ten, kto daje pieniądze na transfery. Wyników nie było i Mourinho musiał pożegnać się ze Stamford Bridge.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. PSG rozbiło Real i w finale zagra z Chelsea
Piłka nożna
Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Piłka nożna
Koniec marzeń polskich piłkarek. Debiutantki żegnają się z mistrzostwami Europy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama