Kadra zebrała się w poniedziałek w Warszawie. Przeprowadziła dwa treningi, po których Beenhakker na pewno nie zdobył dużo większej wiedzy, niż miał do tej pory.
We Lwowie Polska zagra po raz pierwszy od roku 1934
Holender musi mieć potężny ból głowy po Euro. Zawiedli go prawie wszyscy (z wyjątkiem Artura Boruca), ale on nie może z wszystkich zrezygnować. Postawił więc na zawodników, którzy mimo słabości na boiskach Austrii nadal są w Polsce najlepsi. Dodał do nich młodych, wyróżniających się w lidze. Brał pod uwagę przede wszystkim mecze wiosenne, ponieważ z powodu opóźnienia obecnych rozgrywek nie było zbyt wielu możliwości obserwacji. W kadrze znaleźli się więc zawodnicy rutynowani, którzy w przeszłości wiele dla reprezentacji zrobili, są tacy, którzy mają za sobą pierwsze większe lub mniejsze doświadczenia, debiutanci i powracający do kadry po ponadrocznej przerwie Ireneusz Jeleń. Beenhakker powołał też Łukasza Piszczka (Hertha) i Grzegorza Bronowickiego (Crvena Zvezda Belgrad), ale nie zobaczymy żadnego z nich. Piszczek poinformował o urazie telefonicznie, Bronowicki przyjechał do Warszawy, ale po konsultacji z lekarzem wrócił do Belgradu. Beenhakker nie powołał nikogo na jego miejsce. Zamiast Piszczka w kadrze znalazł się piłkarz z listy rezerwowych Tomasz Zahorski, który w ostatnim sparingu kadry z juniorami Maccabi Hajfa (5:0) strzelił trzy bramki.
Nie ma już Jacka Bąka, który postanowił zakończyć karierę w kadrze, oraz Macieja Żurawskiego. Wrócił natomiast Jakub Błaszczykowski, któremu udział w mistrzostwach Europy uniemożliwiła kontuzja. Ze względu na przygotowania do rewanżu z Barceloną Beenhakker nie powołał nikogo z Wisły Kraków. Legia i Lech (czekają je rewanże w Pucharze UEFA) mają w kadrze po jednym piłkarzu (Roger i Rafał Murawski).
Mecz z Ukrainą jest jedynym sprawdzianem kadry przed pierwszymi meczami eliminacyjnymi mistrzostw świata – 6 września we Wrocławiu ze Słowenią i 10 września na wyjeździe z San Marino.