Słowenia – rywal na naszą miarę

W sobotę Polska rozpoczyna eliminacje mistrzostw świata meczem ze Słowenią. Teoretycznie to my jesteśmy lepsi

Aktualizacja: 06.09.2008 04:38 Publikacja: 06.09.2008 04:37

Słowenia – rywal na naszą miarę

Foto: AP

Gdyby ten mecz odbywał się jakieś sześć, osiem lat temu, mielibyśmy powody do większych obaw. Słoweńcy brali wtedy udział w finałach mistrzostw Europy (2000) i świata (2002), a nazwiska Zlatko Zahovicia, Mirana Pavliny, Alesa Ceha, Aleksandra Knavsa, Milenko Acimovicia czy Mladena Rudonji znane były w całej Europie. Trenował ich słynny internacjonał Srecko Katanec.

Ale po okresie fascynacji i zachłyśnięciu się wolnością futbolowe sprawy w Słowenii zaczęły wyglądać gorzej.

Największa gwiazda Zlatko Zahović (gracz m.in. FC Porto, Valencii, Benfiki i Olympiakosu) uznał, że jest już najważniejszy. Jego drogi z trenerem się rozeszły (podczas mundialu w Korei Katanec wyrzucił go z drużyny), kilku innych piłkarzy, zadowolonych z udziału w dwóch finałach wielkich imprez, zaczęło myśleć o sobie i reprezentacja w sposób naturalny przestała odnosić sukcesy.

Słowenia nie zakwalifikowała się do Euro 2004 i 2008 oraz do mundialu w Niemczech (2006). Dziś jest to przeciętna europejska drużyna, klasyfikowana przez FIFA na 79. miejscu (Polska na 30.). Większość słoweńskich reprezentantów pracuje w średnich zagranicznych klubach. Nie ma zawodnika klasy Zahovicia.

28-letni pomocnik Robert Koren nieźle sobie radzi w West Bromwich. 29-letni Milivoje Novaković jest jednym z najlepszych napastników drugiej Bundesligi. Strzela średnio więcej niż jedną bramkę na dwa mecze. To najgroźniejszy zawodnik w zespole Słowenii. Obok niego powinien zagrać inny napastnik lub ofensywny pomocnik Mirnes Sisić, kolega Michała Żewłakowa z Olympiakosu Pireus. Ale należy się spodziewać, że we Wrocławiu w słoweńskim ataku zobaczymy jedynie Novakovicia.

Trenerem Słowenii jest od stycznia 2007 roku 47-letni Matjaz Kek. Był niezłym środkowym obrońcą, zdobywał z NK Maribor tytuły mistrza kraju. Później dwukrotnie powtórzył ten sukces jako trener.

W eliminacjach mistrzostw Europy Słoweńcy wyprzedzili w grupie jedynie Luksemburg. W tym roku Słowenia rozegrała cztery mecze. Pokonała tylko Węgrów (1: 0, ale na ich boisku), przegrała z Danią (1: 2), Szwecją (0: 1) i Chorwacją, w sierpniu (2: 3). To był ostatni sprawdzian przed początkiem eliminacji. Nie dał Słoweńcom powodów do optymizmu.

Polska rozegrała dotychczas ze Słowenią trzy mecze. Dwa z nich wygrała 2: 0, jeden zakończył się bezbramkowym remisem.

Kadra Słowenii na mecz z Polską

Bramkarze:

Samir Handanovic (Udinese), Saso Fornezzi (FC Magna Wiener Neustadt)Obrońcy:Bostjan Cesar (Olympique Marsylia), Luka Elsner (Domzale – mistrz Słowenii), Branko Ilic (Betis Sevilla), Bojan Jokic (Sochaux), Mitja Morec (CSKA Sofia), Marko Suler (FC Gent)

Pomocnicy:

Valter Birsa (Sochaux), Miso Brecko (FC Koeln), Andrej Komac (Djurgarden Sztokholm), Robert Koren (West Bromwich Albion), Andraz Kirm (Domzale), Darjan Matic (Interblock Lublana), Luka Zinko (Domzale), Anton Zlogar (Omonia Nikozja)

Napastnicy:

Zlatko Dedic (FC Frosinone), Zlatan Ljubijankic (Gent), Mirnes Sisic (Olympiakos Pireus), Milivoje Novakovic (FC Koeln).

Gdyby ten mecz odbywał się jakieś sześć, osiem lat temu, mielibyśmy powody do większych obaw. Słoweńcy brali wtedy udział w finałach mistrzostw Europy (2000) i świata (2002), a nazwiska Zlatko Zahovicia, Mirana Pavliny, Alesa Ceha, Aleksandra Knavsa, Milenko Acimovicia czy Mladena Rudonji znane były w całej Europie. Trenował ich słynny internacjonał Srecko Katanec.

Ale po okresie fascynacji i zachłyśnięciu się wolnością futbolowe sprawy w Słowenii zaczęły wyglądać gorzej.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie